Rzeczywiście dawno nie widziałem tak świetnego filmu, dodatkowo zawierającego moje ulubione elementy sci-fi, takie jak cyberpunk, czy bio połączenie: człowiek - komputer.

Już sam plakat był solidnie inspirujący. Osobiście zobaczyłem bowiem klasyczny plakat filmów sci-fi rodem z lat '80, co jest oczywiście zaletą :) Nawet sama czcionka, czy slogan niżej "NOT MAN. NOT MACHINE. MORE" bardzo mi się kojarzy z tym okresem. Ponadto czuję tam wyraźnie dawnego Cronenberg'a. Jest tam dokładnie ta ciemna, gęsta atmosfera, jest specyficzna tematyka, jest w końcu nieziemskie zakończenie.

Nie sposób nie wspomnieć o muzyce, która cały czas wręcz podlewa film swoim mrocznym, inspirującym stylem, co powoduje że film jest rzeczywiście konkretnym dziełem w swoim gatunku i wybija się pod sufit. To jest naprawdę dawka solidnego, melodyjnego i kreatywnego ambientu. Ścieżka dźwiękowa staje się tutaj mini-dziełem w dziele.

Końcowa scena - jak dla mnie epicka. Krwiste tło, ruch bohatera, praca kamery i w końcu ten track: "A Better Place" (Jed Palmer). To połączenie zrobiło niesamowitą robotę, "upgradując" film z solidnej ósemki na solidną dziewiątkę ;)

Jasne, można wychwycić kilka niedomówień, uproszczeń, które być może wymagałyby lepszego wytłumaczenia, czy przedstawienia. Ale film się zdecydowanie broni, bo nawet jeśli owe niedoskonałości istnieją, to gubią się one w oceanie zalet.

Na koniec: nowy "Grey" w ostatniej scenie oblizuje palec z krwi, dokładnie tak samo jak Grey (człowiek), w scenie otwierającej film (gdy się skaleczył). Przypadek? Nie sądzę :D