Dziwaczna atmosfera filmu przypominała mi "Tetsuo", ale dopiero wchodząc na filmweb dowiedziałem się że reżyserem "A Snake of June" jest właśnie twórca tego obrazu, Shinya Tsukamoto. Tym razem spisał się jeszcze lepiej niż w przypadku swojego najsławniejszego dzieła.
"Wąż czerwcowy" to surrealistyczna opowieść o szczęściu, które po drodze zatracamy. Objawia się ono jednak w formie najskrytszych pragnień bohaterów, które nie zawsze są grzeczne i moralnie właściwe. Mimo to odnajdują oni do niego drogę.
Całość jest mocno odrealniona, świetnie sfotografowana i pełna dusznego klimatu. Świat w którym rozgrywa się historia jest wciąż skąpany w deszczu, sceny surrealistyczne pojawiają się niespodziewanie, ale już od początku wszystko wydaje się być odrealnione. Tsukamoto dawkuje jednak sceny rodem z filmu fantasy bardzo rozważnie, by nie zaburzyć dość poważnego charakteru filmu. Dzięki temu powstał film niezwykły.
Na prawdę mądre kino, nie stroniące od zamierzonego kiczu oraz mocnych scen. Specyficzna rzecz, acz warta zobaczenia.