Całość wygląda na efekt zachłyśnięcia się możliwościami technicznymi z całkowitą redukcją fabuły. Szkoda powieści Verne’a, aktorów i sporych nakładów, a tym bardziej oczu i czasu widzów.
Więcej o filmie na:
http://komet.blox.pl/2011/01/Pocztowki-z-podrozy.html
Kiedy to oglądałam rodzice co chwila mi przypominali że w tamtych czasach ludzie mało podróżowali dlatego postawili na Pokazywanie świata, a nie na przeciwności podróży. patrząc przez pryzmat tego to film jest bardzo dobry. Ale co do fabuły to zgadzam się z przedmówcą. w połowie filmu wyciągnęłam książkę zupełnie niezwiązaną z tematem i nic z fabuły filmu nie straciłam.
Ciekawe. Ja też w trakcie zacząłem czytać książkę - co mi się nie zdarza podczas filmu. Może największą (dla mnie jedyną) zaletą filmu jest działanie podprogowe, które zmusza nas do sięgnięcia po lekturę.
Zgadzam się z autorem bloga, kompletne nieporozumienie. I do tego Oscar. Czy naprawdę to był najlepszy obraz tego roku?