Pierwsza część tego filmu z 1989 roku zalicza się już do klasyki. Niesamowicie zabawny, z niezapomnianą kreacją Chavy Chase'a i Randy Queida, jest doskonałym lekarstwem na nudę, a oglądany w czasie świątecznej gorączki wprowadza odpowiedni nastrój. Jednak kolejna część w niczym nie przypomina tamtego filmu, bo jest po prostu beznadziejna, zacofana i żenująca, a humor niemożliwie żałosny. Tu wszystko jest głupie: pomysł, fabuła, pies Smark, a reszta bohaterów niewiele mu ustępuje (sic!). Głupota bije od tego pseudofilmu na kilometr- głupota, której na nieszczęście nie da się przełknąć. Dobrze, że nie oglądałem go przed samymi Świętami (a miałem taki zamiar), bo popsułby z pewnością cały ten świąteczny nastrój. Jeżeli nie chcecie zmarnować sobie wieczoru, to omijajcie to "coś" z daleka!