To jeden z filmów, który trzeba znać, nie dlatego, że jest dobrze zagrany czy ma efekty specjalne (nie ma) - ale dlatego, że opowiada nam o świecie, porusza bardzo ważne tematy. I chociaż dobro triumfuje - pozostaje dreszcz niepokoju o świat, którym rządzą ludzie jak Gekko a cnotą jest CHCIWOŚĆ.

Oglądając Wall Street miałam wrażenie, że jest 100 razy straszniejszy niż Adwokat diabła, bo tamto jest po prostu horrorem, ale Wall Street to horror, z którego nie można się obudzić - patrz światowy kryzys.

Inspiracją dla Adwokata diabła był John Milton, autor Raju utraconego, złym duchem Wall Street jest Milton Friedman, guru neoliberałów, ze sformułowaną przez siebie doktryną szoku oraz ślepą wiarą w rynek, napędzany... chciwością.

Tak, jeśli Szatan ma imię - to stawiam dolary przeciwko orzechom, że nazywa się Milton :)
A jeśli ma adres, to nie Piekło Avenue 666 tylko... Wall Street :)