W tym dramacie nie ma w zasadzie nic, co wychodziłoby poza sztampę opowieści o zapędach w zdobywaniu złotych gór za cenę duszy.
Młody yuppie wspina się na szczyt, tylko po to by sobie uzmysłowić, że im wyżej wejdziesz tym bardziej będzie bolało gdy już spadniesz...
Ogląda się to jednak nieźle, głownie za prawą dobrej ręki Stone’a, który nawet, ten z pozoru, drętwy temat, potrafi zamienić w inteligentną i emocjonującą rozgrywkę oraz pojedynkowi Sheen – Douglas. A i obraz wielkiego, tętniącego okrzykami i nieustannym zgiełkiem, świata rekinów finansjery wypadł nad wyraz przekonywająco i realistycznie. Niezła robota…
Moja ocena - 6/10
Dla mnie ten film jest magiczny i daje mu zasłużoną notę 10 gdyż oglądałem go 3 razy i za każdym razem patrzyłem w ekran jakbym w życiu nie widział czegoś co nazywamy kołem albo budynkiem. Może to trochę ocena na wyrost ale dla mnie to film last 80. A niedługo kontynuacja. Can't Wait!
Mam mieszane uczucia względem kontynuacji, głównie z powodu fatalnej fabuły (choć to tylko pierwsze zapiski), ale Stone'owi i Douglasowi zawsze warto dać szansę...
Myślę, że jednak ten film to dużo więcej niż sztampa. Kwestia inside tradingu jest bardzo niejednoznaczna z moralnego punktu widzenia. Dla kogoś kto interesuje się rynkami kapitałowymi i generalnie ekonomią to prawdziwa uczta.
Dla ciebie nic interesującego bo połowy nie zrozumiałeś. Wiedza limituje nasz stosunek do rzeczywistości. Ty stosunku z rzeczywistością Wall Street nie odbyłeś.. i nie odbędziesz. :-)
Człowieku, kiedyś przez pół roku na studiach słuchałem o pojęciach typu Insider trading, joint venture, dywidenda, ekominomiczna supermacja i tym podobne pierdoły, więc w tym filmie nie było nic czego mógłbym nie zrozumieć.
Daj więc spokój z podobnymi tezami...
Yaroslao - zgadzam się z Tobą w 100%. Wall Street to kultowy film, z genialnymi dialogami i świetnymi kreacjami aktorskimi. A co do związku fabuły z rzeczywistością, to same definicje nic tu nie pomogą. Ostatnio w Polsce pojawiła się kwestia manipulowania kursem akcji przy debiutach na rynku New Connect. Jeśli nie rozumiesz tego mechanizmu, nie zrozumiesz też Wall Street...
Bo gdy przyjdzie do wymienienia jakiegoś filmu o giełdzie, do głowy najpierw przyjdzie "Wall Street", a dopiero potem użycie google. Tyle wystarczy do bycia kultowym...
Film przed całkowitą sztampą ratuje zakończenie. Dnem totalnym byłoby i żyli długo i szczęśliwie. Druga sprawa, która podwyższa moją ocenę filmu to spojrzenie przez pryzmat poglądów Stone'a na rynki kapitałowe Ameryki w latach 80. Intrygujące jest to czy nadal aktualne. W tym dramacie jest więc coś, co wychodziłoby poza sztampę opowieści o zapędach w zdobywaniu złotych gór za cenę duszy.
Porządny film. Dobra gra aktorska i zdjęcia, oraz tempo filmu - to są plusy. Minusy to przede wszystkim laickie potraktowanie tematu. Sceny ubijania transakcji czy czegoś w tym stylu wyglądają tak: "zrób to, to i to, będziemy bogaci". 5 minut później: Hura, jesteśmy. Ale bądźmy bardziej. Rób to, to i to". Nie jest to ani film dla miłośników giełdy, a nawet ludzi wiedzących chociaż o co tam chodzi, ani dla tych którzy chcą się dowiedzieć takich rzeczy, bo ich w filmie nie ma.
No i trochę chaotycznie napisano postaci Daglasa.:(
Akurat mechanizm funkcjonowania rynku i wszelkich spekulacji giełdowych uchwycony został tu bardzo dobrze (mocna strona filmu).
BTW, chyba, nie spodziewałeś się jakiegoś instruktażowego filmu pt. "Co to jest i jak działa giełda"...