w wolnym tłumaczeniu z języka plemienia Conteheli na wersję polską, film po prostu kiszkowaty. Jedyny plus wędruje dla Pana Stroińskiego, za rolę urzędnika, bo musiał się sporo natrudzić, żeby odnaleźć się w tym projekcie filmowym. Niebywały, dziwny scenariusz i sama historia, ale niestety totalnie nie przekonująca. Urzędnik budzi się w lesie, a przy nim otaczający go ludzie pierwotni. O co cho? Zamiast interesować, odpycha swoją nieprofesjonalnością i zarazem tak naprawdę brakiem dobrego pomysłu. Nie wiem co autorzy mieli na myśli, ale wszystko jest mocno przekombinowane. Jedynie aktorstwo Stroińskiego jest całkiem ok, choć cały film jest po prostu chałą, która dojrzewała do polskiej premiery aż 3 lata. Pułkownik, który po realizacji słusznie został odłożony na półkę, niepotrzebnie był z niej ściągany.