Pomimo swojej dlugosci oglada sie go bez szczegolnego zniecierpliwienia. Jesli tak jest naprawde (albo bylo - minelo w koncu juz troche czasu), to 'resocjalizacja' znaczy dla mnie coraz mniej.
Dobry film z dobrym aktorstwem, choc 'jedyny bialy Latynos' mogl byc zagrany przez kogos innego (ja widzialem tam tam Michaela Biehna :). Warto wspomniec o muzyce, ktora (choc na pocz. wydawala mi sie zupelnie nie pasujaca), kupila mnie po calosci w miar rozwoju akcji.
Wielbiciele kina wieziennego-gangowego powinni byc zadowoleni.