A ja dałem 6/10. Dlaczego? Bo sceny naprawdę niezłe, wyśmiewające amerykańskie społeczeństwo (otyłość, scenka z "adopcją na odległość") i absurdalne, zabarwione wręcz Monty Pythonowskim humorem (z uzbrojonym bandytą) mieszają się z wręcz żenującymi - zakonnica od małpiej spermy chociażby. Także według mnie zasłużył na lekko naciąganą szóstkę, więcej to nie...
Zgadzam się w pełni. Nierówny. Doskonałe wyśmianie absurdów współczesnego świata (nie tylko USA ale oczywiście w większości) przeplatane typowym w ostatnim czasie amerykańskim humorem (co swoją drogą można odebrać również jako jego wyśmianie, jednak jak dla mnie tutaj nie jest to wyraźnie zaakcentowane). Dlatego podobnie oceniłem czyli 6/10. Było dużo scen w których naprawdę się uśmiałem, ale część była naprawdę kiepska. Ogólnie nie rozpędzał bym się przed nazywaniem tego filmu głupim bo pierwsze wrażenie może być mylne.
Również się podpisuję pod Waszym zdaniem.
Film ma wiele świetnych gagów, które zostają zaprzepaszczone przez ciągłe powtarzanie dwóch motywów - "Cockpunchera" i teledysków gwiazdy pop oraz przez zupełnie niezrozumiały dla mnie finał. Gdyby nie to forum, to pewnie bym tylko te dwie rzeczy zapamiętał.