Szeryf z rezerwatu Indian wynajmuje łowcę (Jeremy Renner) ze Służby Połowu i Dzikiej Przyrody (FWS), aby ten odstrzelił pumę zabijającą zwierzęta hodowlane tubylców. Tropiąc drapieżnika w zimowym interiorze natrafia nieoczekiwanie na bose ciało dziewczyny, mieszkanki rezerwatu. O niespodziewanym znalezisku powiadomione zostaje FBI, które przysyła na miejsce swojego człowieka. W toku śledztwa ma zbadać , czy doszło do tragicznego wypadku, ataku dzikiego zwierzęcia, czy może jednak do morderstwa. Śledztwo przynosi nieoczekiwane ustalenia doprowadzając do wypadków, których nikt by się w rezerwacie nie spodziewał…

Dawno nie widziałem tak dobrego thrillera. Film robi wrażenie i skłania do przemyśleń oraz refleksji. Rodzina i strata bliskich. Indianie wyizolowani w rezerwacie, z których jedni się odnajdują, ale większość… no właśnie.
Muzyka delikatnie współtworzy klimat. Opowiadana historia rozwija się powoli, ale konsekwentnie a atmosfera gęstnieje aż do świetnie sfilmowanych scen finałowych.
Jeremy Renner gra oszczędnie i bez zbędnych emocji, ale ta rola robi wrażenie i zapada w pamięć pasując bardzo do całej atmosfery cechującej film. Miło zobaczyć Jona Berthala w epizodzie oraz oczywiście parę: Tantoo Cardinal i Grahama Greene zapamiętanych z wielu filmów, ale oczywiście najbardziej z „czarnej Sukni” (ta pierwsza) i „Tańczącego z Wilkami”.
Mądre, choć smutne kino, skłaniające do zadumy. Także długo po seansie.
Warto.

Pozdrawiam,
jabu