...gdy puszczano ten w film w polskich kinach obejrzało go 23 milionów osób. Jaki film w dzisiejszej Polsce mógłby zgromadzić taką widownię?
Bo kiedyś powieści Karola Maya czytał każdy nastolatek i wielu dorosłych,ba pokolenia się na tym wychowały a dzisiaj czytają Harrego Pottera oto cała różnica.
1 Te 23 miliony - to chyba wszystkie trzy części razem wzięte. Co daje średnio niespełna 8 milionów na każdą z trzech części. Też dobry wynik (dziś już absolutnie nieosiągalny), ale jakby mniej oszałamiający.
2 Wszystkie filmy z udziałem Winnetou zostały na potrzeby polskich kin zdubbingowane. Być może było tak ze względu na młodocianą głównie widownię. Ale w sumie wyszło na korzyść, bo nie było słychać żadnej niemczyzny z wersji oryginalnej.
3 W latach 60. i wczesnych 70. jedynym niekinowym sposobem obcowania z X muzą było oglądanie filmów w telewizji. Przy czym nikt, ale to literalnie nikt nie posiadał w domu telewizora do odbioru programu w kolorze. Nie mówiąc już o wielkim ekranie. Obejrzenie barwnego, szerokoekranowego filmu w kinie dawało takie wrażenie, że niech się ówczesna TV schowa. Naprawdę warto było wtedy wyjść z domu.
To był jeden z pierwszych filmów, który obejrzałem w kinie. Wrażenie niesamowite, kolor, panoramiczny ekran, krajobrazy, szok! Ten film był wogóle dla mnie impulsem do częstego odwiedzania seansów filmowych. Był także powodem do sięgnięcia po książki Karola Maya, nieco naiwne z dzisiejszego punktu widzenia ale niesamowicie poruszające wyobraźnię mlodego czytelnika! Z pewnością świat bez Karola Maya, Winnetou i Old Shatterhanda byłby światem uboższym.