Nie jestem uprzedzony do koreańskiego kina, a wręcz przeciwnie - lubię i dużo oglądam, ale ten film wyraźnie się Koreańczykom nie udał. Zawalił chyba scenarzysta - zabrakło mu pomysłu. Bohaterka robi zakupy, chodzi na spacery i przede wszystkim objada się. Ileż może w jednym filmie być scen, w którym oglądamy bohaterkę w trakcie konsumpcji? Oglądałem niedawno "Wielkie żarcie" Marco Ferreri. Tam oprócz jedzenia coś jeszcze się dzieje.