Nie wiem dlaczego Almodóvar to zrobił, ale zrobił.
Jego film to świadoma kpina z każdego potencjalnego widza. Coś jakby: "Z czego się śmiejecie - z siebie się śmiejecie".
Scenariusz banalny, aktorzy z premedytacją grają koturnowo - na dwumetrowych koturnach!!!
Po "Wszystko o mojej matce" wydawało mi się, że ten facet jeszcze nie potrafi udźwignąć filmu do końca. Teraz wiem - nawet sie o to nie stara.