PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5674}

Zagraniczny korespondent

Foreign Correspondent
7,0 1 458
ocen
7,0 10 1 1458
7,3 6
ocen krytyków
Zagraniczny korespondent
powrót do forum filmu Zagraniczny korespondent

intryga polityczna nudna jak flaki z olejem, watek milosny jak z harlequina, groteskowa rola bassermana jako van meera ( w ciekawsotkach jest napisane ze nie znal angielskiego i uczyl sie tekstu fonetycznie, moze w tym problem albo po porstu procz braku znajomosci angielskiego, facet zwyczajnie nie wie na czym polega aktorstwo... - na marginesie - nominacja do oscara za ta kreacje!!!!!!)/
warto ten film zobaczyc dla jednej sceny - tej w mlynie (rewelacyjnie wyrezyserowane i sfilmowane!!). no, troche nudny film.

ocenił(a) film na 8
Qmid

Hmmm, no jak na wielkiego Hitcha to faktycznie nienajlepiej, ale z twoimi zarzutami się nie zgadzam. Intryga polityczna IMO nie nudzi i ma dużo hitchcockowskiej klasy (chociaż do czołówki fabuł jego filmów daleko), wątek miłosny faktycznie mocno trąci, ale... Tak miało być. Oni mieli sie tak szybko i niespodziewanie zakochać na zabój. Dla Hitchcocka rozbudowywanie wątków miłosnych, uprawdopobnianie ich było stratą czasu. Nie liczyło się dlaczego się zakochali (miłość nie wybiera... ;-)), ale tylko to, że sie zakochali oraz co może z tego wyniknąć. Przeciez podobnie szybko zakochiwali sie w sobie bohaterowie "Rebeki", "Podejrzenia" czy "Urzeczonej". No, w tych filmach może wyglądało to nieco bardziej sensownie, ale to raczej zasługa lepszych aktorów. A propos - Basserman jak dla mnie świetny i nominacja do Oskara zasłużona, podziwiam go że nie znał angielskiego, a tak dobrze bełkotał w tym języku w sekwencji w młynie. Zawodzi za to główny bohater - McCrea. Zupełnie mnie nie przekonał, Laraine Day niewiele lepiej. A najlepsza scena... Chyba jednak katastrofa samolotu, pięknie to specom od efektów wyszło.

Ode mnie lekko naciągana ósemka. Pzdr.

użytkownik usunięty
Sqrchybyk

A mnie się ten film bardzo spodobał :) Od razu widać pazur mistrza. Wspaniała scena zabójstwa fotograficznego ;) i ten gąszcz czarnych parasoli, potem ucieczka, no i ten wiatrak. Rewelacja w samolocie. Potem tratwa nieomal Meduzy :) Mnóstwo zabawnych scenek rodzajowych, m.in. ta ze staruszkiem usiłującym przejść przez jezdnię i rezygnującym w końcu, ukradziona trochę przez Argento i umieszczona w bodaj Kocie o 9 ogonach.
Bieganie po gzymsie hotelu i zniszczenie neonu, który z Hotel Europa staje się Hot Europą - w przededniu II wojny...
Poza tym postawy bohaterów, łącznie ze szpiegiem. Który zdrajca dziś zdobyłby się na podobne zachowanie, gwarantujące ocalenie jakichś resztek człowieczeństwa we wspomnieniach?
Na plus poczytuję również wyraźnie patetyczny finał z dźwiękami hymnu amerykańskiego w tle ;) zazwyczaj nienawidzę takich zabiegów (we współczesnych filmach), ale w akurat tamtym czasie i okolicznościach (1940 rok) to po prostu podnoszenie na duchu i przesłanie do walczącego z Niemcami świata.

..Przesłanie!He!He!"Wyzwolimy was z hitleryzmu ale wsadzimy w piekło stalinizmu"!Tyle jest wart ten amerykański patos!:-)))))

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones