A co miałby innego robić, jak upatrzył sobie taką treść do przeniesienia na ekran. To, co wydaje się być celem, czyli wyjaśnienie pierwszej sceny, w pewnym momencie staje się wskazówką, a chodzi o coś zupełnie innego. Dla mnie o istotę kłamstwa, powracające pytanie (aż nazbyt retoryczne) czy to człowiek, czy bestia i wreszcie o psychologię głównego bohatera. Bradley Cooper świetnie nami manewruje, zmieniając nasz stosunek do niego na przestrzeni tych trzech aktów, które można umownie zaznaczyć. I w sumie wszyscy poza Lilith są tutaj po to, żeby stworzyć portret Stana – tylko ona o sobie „stanowi”.

Poza tym, że Cate Blanchett jest w tej roli fantastyczna, to jakie symboliczne jest jej imię i ta nienawiść, którą ma w sobie. Zresztą nie jest to jedyna relacja, która skojarzyła mi się z religią/wierzeniami, bo motyw labiryntu też nie jest tutaj przypadkowy. Pete jasno mówi o tym, że to wszystko, co ma w tej książeczce, jest labiryntem, w którym łatwo się zatracić. Ale przecież Stan wie lepiej – nigdy nie pije, żal mu osób, które zmarnowały sobie życie. On będzie lepszy, wie lepiej, oszukuje lepiej. Tylko kto kogo tu oszukuje? Symboliczny jest też Enoch, którego oko podąża za każdym, jak grzechy za Stanem.

I chociaż mogłoby się wydawać, że ta historia jest za mało skomplikowana, to jak dla mnie jest idealna pod względem konstrukcji fabuły. Gdyby była bardziej zagmatwana, to trudno byłoby zwrócić uwagę na te wszystkie małe elementy, które naprowadzają na rozwiązanie zagadki (czy w ogóle wskazanie zagadki, bo początkowo wydaje się, że jest nią coś innego). Już nie wspominając o tym, jak fantastycznie ten film wygląda, mocno zalatuje Bioshockiem i mam nadzieję, że del Toro w końcu go zrobi. Na początku jest del Toro noir, gdy jesteśmy w cyrku, a później typowe, brudne, niczym ze starych kryminałów. Jest żółto, budynki są obskurne, bohaterowie też jakby bardziej cyniczni przez to światło.

Tylko trochę na początku zgrzytał mi Bradley Cooper przez te zwroty „chłopcze”, chociaż dawno nim nie jest (bardziej synem Indiany Jonesa), ale nie popsuło mi to wyraźnie odbioru.

Moja recenzja i analiza filmu: https://youtu.be/kICKSnNkOPo