Robert De Nrio i Al Pacino to aktorscy tytani i legendy kina. Obaj na koncie mają liczne wyróżnienia, niezapomniane role, świetne filmy, współpracę z wielkimi reżyserami. Choć nadal mają kamienny status żywych legend to od wielu lata grają mniej więcej podobne role w z reguły średnich filmach.
Czy to dowód na twórczy kryzys i brak witalnych sił tych nadal wielkich gwiazd? Obawaim się , że nie. Współczesne Hollywood zwyczajnei nie wie co ze swymi wielkimi legendami ma zrobić- szczególnie jeśli dobiają poważnego wieku. Obsadzać De Niro i Pacino w rolach potulnych dziadków albo jako dodatki do wielkich produkcji (patzr przypadek Roberta Duvalla, Jona Voighta i coraz częściej Dennisa Hoppera) ? Wydaje się, że tak się nie godzi.
Tylko po co De Niro i Pacino dawać główne role w takich filmidłach jak ZAWODOWCY?
Od Dawna wszyscy czekali na drugi wspólny występ Roberta De Niro i Ala Pacino od czasu niezapomnianej GORĄCZKI Michaela Manna. Tym razem miał to być prawdziwie wspólny występ, a nie jednek krótka wspólna sekwencja.
I stało się. Tylko co z tego skoro ZAWODOWCY zbierali mocno średnie lub niskie oceny krytyków i wielkim hitem kasowym się nie stali!
O tym, że będzie to słaby film wiele mogło mówić nazwisko Avent- facet wcześniej wyreżyserował jeden z gorszych fil;mó Pacino 88 MINUT (4/10).
ZAWODOWCY to kolejny przypadek knia poniżej wielkich oczekiwań.
Dobrze zreobiłem czekając na ukazanie się tego produkcyjniaka na DVD - przynajmniej nie żałuje średnio udanej wycieczki do kina.
ZAWODOWCY to bowiem dość oklepany i standardowy thriller policyjny z typowymi zwrotami akcji i dość przewidywalnym zaskoczeniem. Owszem Jon Avent i scenarzyści usiłują mylić trop i "niby" na początku zdradzają tożsamość mordercy. Tylko po co taki zabieg?! A no żeby na końcu wszysko odwrócić. Tylko co z tego skoro cała intryga jest sztampowa i przewidywalna. Do tego "motywy" mordercy są mniej lub bardziej psychologicznie nieprawodpodobne.
To co ratuje ten film to obsada. Robert De Nir o i Al pacino robią co mogą by wciągnąć widza w film. Ich role ograniczają się jedynie do wygłaszania kąśliwych uwag, policyjnych komunałów i gorźnych spojrzeń. Mało to ciekawe, ale zagrane z wdziękiem.
Sa jeszcze solidni donnie Wahlberg, Brian Dennehy i John Leguizamo na drugim planie. Jest jeszcze sam raper 50 CENT.
To w zasadzie dzięki aktorom ten film się jako tako ogląda. Szkoda tylko, że nie trafił się tu lepszy reżyser i ciekawych scenariusz.
ZAWODOWCOM brak większego suspensu, finezji i błyskotliwości. W sumie rozczarowanie i gdyby nie obsada to był dał 5 punktów na 10 możliwych.