ja trafiłam na film przeglądając role Gaela i bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. ktoś wcześniej napisał, ze film "posłużył się stereotypami". pokażcie mi choć jeden stereotyp. zakończenie trochę rozczarowujące, to prawda, ale momenty kiedy np. Amelia mówi, że dotyka się wyobrażając sobie Jezusa czy to jak Amaro recytuje fragment Biblii w czasie gry wstępnej mnie rozwaliły. jak dla mnie - fenomen.
Ta Amelia to w ogóle odzwierciedlenie wszelkiej głupoty. Nie dość, że zakochała się w księżulku, to to, co mnie najbardziej w niej wkurzyło, to ta jej świętość! Wystarczy chodzić do kościoła i do spowiedzi i już ma się przekonanie, jakim to jest się doskonałym.
A Gael świetny był - zresztą jak zawsze :)
A co do roli, w którą się wcielił: tak, ksiądz, który woli zbawiać innych ludzi, a własne dziecko zabić :) Spoooko, taka jest współczesna religijność.
Niemalże cały ten kościół to była kolebka diabła. Momentami film mnie troszkę przynudzała ale za odwagę i nie lukrowane ukazanie złej strony księży daje 8/10