"Ziarno prawdy". Jedno wielkie rozczarowanie. Nudny, sztucznie zagrany, z wydumanymi dialogami, odpychającym głównym bohaterem i drewnianą Hamkało, która znalazła się tam chyba tylko po to, by pokazać biust. Pełno sztampowych rozwiązań, łącznie z naczelnym motywem mrukliwego dochodzeniowca, który ma skomplikowaną sytuację rodzinną i młodą kochankę. Pewnie tak samo jest w książce, ale być może na papierze brzmi to lepiej, bardziej wiarygodnie, bo w filmie zajeżdża banałem, aż zęby bolą. Nawet Więckiewicz, którego jestem fanką, kompletnie mi się tu nie podobał. Znów - zapewne zagrał postać stworzoną na kartach powieści, czyli miał być burkliwy, cyniczny, antypatyczny nawet. Ale w filmie wypada wręcz odstręczająco.
Ja wprawdzie w ogóle nie przepadam za kryminałami, ale np. taki "Jeziorak" bardzo mi się podobał. Tu mamy jak na dłoni cały zbiór grzechów głównych polskiego kina, z nieautentycznymi dialogami i przerysowanym aktorstwem na czele. Okropieństwo.