Zaczęło się pewnie od jakiegoś nawiedzinego gościa w serwisie FilWebu... podkręcił sztucznie pierwsze 100 tys głosów – i cieszył się widząc jak ludzie oglądają to co im polecił. Potem mógł nawet odjąć te extra głosy – jak się maszynka zaczęła kręcić – to działa już jak perpetum mobile...
Ja, w każdym razie, dałem się złapać. Po przeczytaniu opisu filmu – stwierdziłem „yhm... i kogo to?”. Potem zobaczyłem, że średnia ocen ponad 700 tys użytkowników to ponad 8 – więc stwierdziłem „no dooobra, nie umrę jak zobaczę coś co się tylu ludziom już spodobało”... Pewnie jakbym wiedział, że to ekranizacja Kinga – może był przełknął opis i obejrzał film dla autora. Z drugiej strony jakby w kategoriach był „fantasy” i „biblijny” (tak jak być POWINNO) to nawet 2 mln głosów by mnie nie przekonały...
No i obejrzałem – bite 3 godziny...
Warsztatowo – film bardzo dobry. Wszystkie kreacje kapitalne. Szczególnie podobał mi się Hanks i jego postać, którą można określić „siłą spokoju”. Czapki z głów – zarówno dla Kinga za pomysł, jak i Hanksa za realizację. Inni też byli doskonali – nawet szara myszka :)
Tylko, że...
Ta treść, to przesłanie...
Że to niby skazaniec też człowiek i należy mu się szacunek i... cośtam... G...UZIK prawda!! Skazaniec to bydlak i nie powinno się na niego marnować ani pół atomu/sekundy atencji normalego człowieka. Wrzucić do nory, za miesiąc wrzucić następnego – koniec pieśni.
Że nie wolno obierać życia... Zgoda... Ludziom... Z bydlakami – patrz wyżej.
Że jeśli ktoś się z tym chorym ultrahumanizmem propagowanym w filmie nie zgadza – to może być zakneblowany, związany w kaftan i zamknięty w ciemnicy – gorzej niż bydlaki nad którym się tak czule roztkliwialiśmy. Do tego jest OK użycie mocy Wiekiego Brata/Boga/Manitou żeby takiego człowieka zniszczyć i użyć go jako naciskacza spustu w egzekucji. No brawo – kiedyś to się nazywało filozofia Kalego – teraz pewnie jest już kanonem politycznej poprawności.
Że są bydlaki dobre, którym można pozwolić się bawić z milusią myszką, i nad którymi się płacze w trakcie egzekucji – i są bydlaki niedobre – które można zastrzelić jak psa... znowu... G...UZIK prawda – powinni obaj wylądować w tej samej norze – koniec pieśni.
Że to czego tak bardzo niby nie powinniśmy robić (odbierać życia znaczy) jest prawem Wielkiego Brata/Boga/Manitou – on jeśli ma taką fantazję to może wykonać egzekucję, kiedy chce i jak chce – i do tego nie musi sobie brudzić swoich ślicznych łapek – może zniewolić dowolną ludzką istotę i kazać jej wykonać swoją zachciankę... O żesz...!!!! No nawet nie będę tego komentował bo mnie krew zalewa...
Że jak się komuś przestał podobać nasz kochany świat (że niby za dużo w nim przemocy i nienawiści) – to jedynym wyjściem jest dać się usmażyć na krześle... No w sumie wolna wola – jak człowiek jest za głupi, żeby żyć, za słaby żeby walczyć – to proszę bardzo... ale... Sapkowski to bardzo trafnie ujął w jednym z opowiadań wkładając takie słowa w usta jakiegoś bandziora „jak ci życie zbrzydło wiedzminie, to weź lejce i idź się powieś w stodole – a nie mieszasz do tego ludzi, którzy nie chcą mieć z tobą nic wspólnego” (albo jakoś tak – dawno czytałem).
Jedyną istotną sprawą, którą poruszono w filmie to kwestia omylności sądów – no ale to bardzo słusznie i poglądowo wytłumaczył obrońca wielkiego murzyna. No może jeszcze plus za koncepcję profesjonalnego podejścia do wykonywanych obowiązków – niezależnie od tego co się robi.
Pozostaje na przyszlość polegać na swoim pierwszym odczuciu („yhm... i kogo to?”).