Ja jako fan wszelkich filmów o zombie wręcz nie mogłem się doczekać Zombielandu. Choć raczej przepadam za realistycznymi produkcjami jak Dawn of the dead to nie pogardze filmem zombie z nutą humoru jak chociażby Shaun of the dead.

Niestety Zombieland jest czymś pomiędzy i zupełnie nie wyszło to temu filmowi na dobre. Po pierwsze za mało zombie. Nazwa filmu wskazuje iż mamy doczynienia ze światem pełnym zombiaków, a oprócz końcowych scen filmu jest ich jak na lekarstwo. Mało jest też scen gore co w takich filmach jest podstawą. Humor, też nijaki, nie uśmiechnałem się ani razu podczas oglądania.

Woody Harrelson i Bill Murray poniekąd ratują ten film, bez nich byłaby to totalna szmira. Niestety Wichita, jej siostra i ten młody chłopak psuja wszystko. Postacie bez ikry, bez cech charakterystycznych, po prostu nijakie. A jak wiadomo filmy o zombie wręcz wymagają by ci ocalali mieli w sobie to coś co pozwala im przetrwać w tym świecie. Niestety oprocz Woodiego nikt tam nie pasuje.

Najgorszy jest jednak scenariusz, postacie poruszają się po stanach bez ładu i składu i zachowują się idiotycznie. Niestety nie w zabawnym znaczeniu tego słowa lecz w żałosnym. Tektsy bohaterów są beznadziejnie nudne, zupełnie bez werwy. Jest kilka dobrych scen które traca cały swój urok po wysłuchaniu komentarza od któregoś z bohaterów.

Na koniec pozostawiam tego chłopaka zagranego przez Jesse Eisenberga. Po prostu tragedia. Nie wiem czy jest teraz moda na niewyrazistych ciapowatych aktorów, którzy mówią tak jak uczeń podstawówki wywołany do tablicy, ale ja tego zupełnie nie trawie.

PS. Szkoda Billa Murray, sceny z nim mogłybyć kultowe, ale przez zawalony scenariusz i dialogii są one po prostu słabe. Samą facjatą tego aktora nie nadrobi się braków w filmie.