Lubie filmy Miyazaki, ale tego filmu nie mogę zaliczyć do udanych. Może i film jest dobrze zrealizowany i ciekawy, to nie podoba mi się zabawa biografią Jiro Horikoshi, pomijanie i zmienianie faktów z jego życia. Prawdziwy Jiro nie miał młodszej siostry, a starszego brata. To jeszcze jakoś potrafię znieść, bo za dużo do fabuły nie wnosiło. Jednakże pomysł ze śmiercią żony na gruźlice mnie zdenerwowała, bo tak naprawdę jest wyssana z palca. Pomijam już to, że jej prawdziwe imię było inne. Po co te dramaty? Reżyser uśmiercił biedną żonę przedwcześnie, tylko dlatego, żeby zrobić z życia Jiro melodramat, czy przedstawić go w złym świetle, jako człowieka egoistycznego, który poświęcił żonę, rodzinę aby spelniać swoje marzenia. Miyazaki pominąl nawet to, że prawdziwy Jiro był ojcem. A w filmie zostaje sam... To zaniżyło bardzo moją ocenę filmu, bo mimo iż tak, jak napisałam film jest dobrze zrobiony, to opowiada zakłamaną historię Jiro Horikoshiego, a ja nie lubię bawienia się historią, biografią znanych ludzi i dodawania do niej fałszywych informacji.