Mam nadzieję, że jego kreacja (bo to było coś więcej niż tylko rola) w Historii Małżeńskiej zamknie usta przynajmniej części osób, które krytykowały go za rolę w SW. Mamy tu prosty dowód na to, że do tego, aby aktor w pełni pokazał swój kunszt potrzebny jest też dobry scenariusz, dobrze narysowana postać i dobre dialogi. Tego nie zabrakło w Historii.
Choć w trylogii SW i tak wycisnął ze swojej postaci więcej niż można było.
Szacunek dla tego pana i wróżę mu świetną dalszą karierę