pełna autentyczność, talent i wrażliwość amy lee powalają mnie na kolana.
Wiesz... jestemm jej oooooogromną fanką, ineresuję się jej życie i talentem, ponieważ bardzo przypomina moje. Ale był jeden, jedyny koncert, na którym zespół jechał playback. Był to kocnert najprawdopodobniej w 2003 w Hiszpanii, Amy nie chciała śpiewać, bo zwyczajnie... -miała tremę! Ale nie kryła się z tym, fani dalej ją kochali. Tylko pokazała jak bardzo jest ludzka, jestem dumna, że tacy ludzie stąpają po tej pokrytej sztucznością i dziwnymi gwiazdkami popu, które myślą, że mogą wszystko. Zapraszam cię także do jedynej w Polsce działającej na facebooku stronę o Evanescence. "Evanescence - Polska" Pozdrawiam cię cieplutko :3
Odświeżam po roku, ale co tam :)
Musze przyznać, że wolę jak wokalista czy wokalistka śpiewa na żywo, bez playback'u nawet jeśli to oznacza, że trochę fałszuje lub słychać jak od biegania po scenie ma lekką zadyszkę. To znaczy, że mamy do czynienia z prawdziwą artystyczną duszą, która mimo tych małych problemów serwuje nam wspaniałe show, pokazując, że nie tylko ma ogromny talent, ale przede wszystkim mimo swojej popularności pozostaje normalnym człowiekiem świadomym swych małych ułomności, bez sodówki uderzającej do głowy :) To dla mnie jest cała Amy i czekam na kolejne jej utwory! :)