Jak widzę go na ekranie, to od razu dla mnie cała fabuła staje się jasna, a film cudny. Uwielbiam jego urodę, te kości policzkowe, a gra aktorska to cud miód i orzeszki. Chyba żadnego aktora tak bardzo nie polubiłam. A rola Doctora Strange'a i Sherlocka to balsam kojący moje rozwydrzone serce. Mogę oglądać odcinki Sherlocka po kilka razy, a jego kojący głos działa tak niesamowicie na mnie, że czuję się zniewalająco.