Deep Purple

9,3
3 oceny występów osoby
powrót do forum osoby Deep Purple

To co za chwilę tutaj napiszę to moja opinia, ale spróbuje być obiektywny....

Osobiście nie mam ulubionej kapeli rockowej, choć najlepiej czuję klimat The Doors i polskiego SBB lub TSA...
Jednak przejdę w końcu do rzeczy...

Po pierwsze w mojej opinii nie ma czegoś takiego jak najlepszy zespół rockowy w historii, bo to rzecz subiektywna i każdy zespół może być równie dobry grając w całkiem innym klimacie niż inne zespoły...

Po drugie Deep Purple to jedyny zespół rockowy, który połączył wirtuozerię rocka progresywnego (długie, przez to również absolutnie niekomercyjne utwory z rozbudowanymi solówkami gitarowymi i organowymi złożonymi z melodyjnych riffów oraz częstych imitacji) z soczystym brzmieniem hard rocka, a to wszystko zabarwiając jeszcze nastrojem z rocka psychodelicznego, zawieszoną w powietrzu psychodelią..., przy czym jest to synteza, bardzo wyważona synteza, gdzie nic nie przeważa i nie ma zbędnych dźwięków. Nie jest to takie połączenie jak w utworach polskiego SBB, gdzie najpierw mamy na przykład w trakcie jednego utworu elementy blues rocka, jazz rocka, rocka progresywnego, hard rocka, a na końcu najczęściej długą solówkę będącą połączeniem hard rocka i rocka progresywnego w jednym, w utworach SBB możemy wyróżnić te wspaniale ze sobą połączone charakterystyczne części składowe, docierając dopiero do owej solówki, która jest dopiero właściwą syntezą rocka, z której to syntezy składają się utwory Deep Purple....

Po trzecie należy sobie zadać pytanie, dlaczego twórczość Deep Purple mimo tego, że jest złotym środkiem i zawiera w sobie kwintesencję rocka nie jest mimo wszystko tak doceniana, jak twórczość innych zespołów, przedstawicieli określonych gatunków rocka???
Ja ujmę to tak, czy Deep Purple gra tak psychodelicznie jak The Doors, raczej nie...
Czy Deep Purple gra tak progresywnie jak King Crimson, raczej nie...
Czy Deep Purple ma tak dobre płyty koncepcyjne jak Pink Floyd, raczej nie...
Czy Deep Purple gra tak hard rockowo jak Led Zeppelin, raczej nie...
Czy Deep Purple gra tak heavy metalowo jak Black Sabbath, również nie...
Deep Purple nie może się więc równać z określonym mistrzem danego gatunku, bo to ten mistrz jest w nim najlepszy
Ale można iść dalej tym tokiem myślenia i zadać inne pytania
Czy ktoś inny gra tak jak Deep Purple, raczej nie...
Czy ktoś inny gra tak hard rocka z taką wirtuozerią jak Deep Purple, raczej nie...
Czy jakikolwiek inny zespół oprócz Deep Purple zawiera w swoich utworach kwintesencję muzyki rockowej, raczej nie...
Czy więc Deep Purple jako jedyny zespól gra kompletny/totalny rock, raczej tak...

Tak więc Deep Purple pomimo tego, że gra teoretycznie najlepszą muzykę rockową (naprawdę mocny, wirtuozyjny rock i to w pigułce) nie może konkurować z mistrzami określonych gatunków rocka....
Inne zespoły będąc mistrzami swojego gatunku, ograniczają się praktycznie do danego gatunku, kierując swoją twórczość głównie do słuchaczy danego gatunku... zamykając się na dany gatunek wszystkie inne zespoły są hermetyczne i ich muzyka nie jest kompletnym/totalnym rockiem jak u Deep Purple...
The Doors gra psychodelicznie, ale czy soczyście i hard rockowo, raczej nie, do właściwego i klasycznego progresywnego grania też im daleko
Pink Floyd gra progresywnie i z wirtuozerią, ale nie jest to soczyste brzmienie hard rocka
Black Sabbath gra soczyście i hard rockowo, ale czy brzmią jak wirtuozi i są również progresywni, raczej nie
itd. itd.

Jednak każdy krytyk oceniając muzykę danej kapeli, mimo tego, że powinien być obiektywny ocenia ją przez pryzmat tego jaki gatunek muzyczny bardziej mu odpowiada. Toteż jeśli chce być ambitny i słucha rocka progresywnego, a zazwyczaj krytycy za takich chcą się uważać to powie, że Pink Floyd jest najlepszy, jeśli słucha klasycznego hard rocka powie to samo o Led Zeppelin, jeśli heavy metalu to o Black Sabbath, jeśli doceni wkład w historię rocka powie, że najlepszy był zespól The Beatles itd. itd. mało kto wymieni Deep Purple, bo choć znajdzie tu wszystko w jednym, soczystość, czyli moc, psychodeliczność i wirtuozerię to zawsze prędzej opowie się za jakimś mistrzem swojego ulubionego gatunku i nic tego nie zmieni, nawet ten totalny rock Deep Purple....
Zgadzacie się?
Dlatego zespół Deep Purple, nigdy w żadnym zestawieniu nie będzie na pierwszym miejscu jako zespół rockowy, a zajmuje miejsca czwarte, piąte itp. Po prostu, każdy z nas i każdy krytyk również głosuje tu na mistrza swojego ulubionego gatunku i jest przy tym bardzo subiektywny powodując subiektywność każdego rankingu...
Gdyby jednak wybierać najlepszy zespół rockowy nie kierując się subiektywną opinią i będąc obiektywny to w każdym tego typu zestawieniu na najlepszy zespół rockowy w historii na pierwszym miejscu powinno się znajdować Deep Purple...
Jednak w tym przypadku naszych subiektywnych rankingów nie zmieni nawet to, że płyta Deep Purple in Rock z 1970 roku jest z pewnością najlepszą (technicznie - wirtuozyjnie, klimatycznie, brzmieniowo itp. itd.) płytą hard rockową i zarazem najlepszą płytą w historii rocka wogle..., przy tym nie ma na niej żadnego utworu, który miałby coś wspólnego z komercją, jest to muzyka płynąca z serca i instrumentów tych muzyków, napisana dla ludzi i dla muzyki/sztuki głównie.... całe najlepsze 40 minut w historii rocka, ta płyta to właściwie cały rock w pigułce, jego kwintesencja....
Na tej płycie nie znajdziemy miejsca, gdzie moglibyśmy wcisnąć choć jeden niepotrzebny dźwięk, bo gdybyśmy to zrobili to zburzylibyśmy doskonałą muzyczną harmonię, analogicznie nie ma tu takiego dźwięku, który należałoby odjąć...., jest to jedną z głównych przyczyn geniuszu muzycznego tej płyty....
Płyta Deep Purple in Rock jest również uważana przez większość za płytę, od której wywodzi się cały ruch heavy metalowy, ja uważam, że płyta ta sięga swoją warstwą muzyczną znacznie dalej i jest dogłębną syntezą rocka...
Można powiedzieć, że w całej historii rocka nic bardziej kompletnego i nic lepszego nie udało się nikomu nagrać, a po przesłuchaniu tych 40 genialnych minut, aby usłyszeć coś równie genialnego (znaczy się jako płytę rockową) trzeba włączyć tą płytę ponownie....
Zapewne, gdyby naukowcy z NASA wysłali w przestrzeń kosmiczną sondę z zapisem, w którym znajdować by się miała muzyczna definicja rocka wysłaliby z sondą zapis płyty Deep Purple in Rock....

Czy znów ktoś się ze mną zgodzi??

Kiedyś stwierdziłem, że gdybym miał kogoś zapoznać z muzyką rockową to tylko przez ten właśnie album, który jest jakby jej Biblią, kwintesencją...
Z drugiej jednak strony robiłbym to z bólem serca, gdyż wiem, że ten ktoś przy samym zapoznaniu się z muzyką rockową, na samym starcie usłyszałby właśnie tą płytę oprócz, której nic lepszego w muzyce rockowej nie wymyślono. To tak jakby na samym początku dać komuś coś najlepszego w historii i skazać go na to, że już nic lepszego/pełniejszego nie będzie w stanie odkryć, gdyż takie coś po tej płycie nigdy nie powstało....
Osobiście nie mam ulubionej płyty, bo mam różne ulubione płyty, wiele ulubionych płyt Led Zeppelin, Pink Floyd, The Doors, SBB, Deep Purple itd. itd.
Jednak, gdyby skazano mnie na jakieś odosobnienie na bezludnej wyspie i pozwolono zabrać jedynie jedną wybraną przeze mnie płytę to z pewnością wybrałbym wtedy płytę Deep Purple in Rock z 1970 roku i to nie dlatego, że jest moją jakąś tam najulubieńszą płytą, ale dlatego że nie mógłbym zabrać najlepszych płyt mistrzów różnych gatunków rocka, więc znając siebie nie chciałbym wybrać np. jakiejś płyty Pink Floyd, bo mając tylko rock progresywny, brakowałoby mi soczystego brzmienia hard rocka, gdybym zaś wybrał płytę Black Sabbath to brakowałoby mi w tej soczystości progresji i wirtuozerii itd. itd.
Już teraz wiecie dlaczego zabrałbym wtedy płytę Deep Purple in Rock, bo to płyta, która jest syntezą, Biblią, kwintesencją rocka, przy tym bezsprzecznie najlepszą płytą w historii rocka....
Jest to również najlepsza płyta w całej twórczości zespołu Deep Purple ....
Czy znowu ktoś się ze mną zgodzi???

Tak płyta Deep Purple in Rock jest obiektywnie mówiąc bezapelacyjnie najlepszą płytą Deep Purple i nie zmieni tego nawet fakt, że krytycy za najlepszą płytę zespołu uznają płytę Machine Head z 1972 roku, ale to subiektywna ocena krytyków, gdyż płyta ta nie jest syntezą rocka, lecz genialną płytą heavy metalową przez większość określaną mianem Biblii heavy metalu....

Czy znowu ktoś się ze mną zgadza????

Oczywiście wiele osób może się ze mną nie zgadzać, ale mogą się na ten temat przecież wypowiedzieć....
(wiem jednaj, że swojego zdania już w tej kwestii nie zmienę i opinie innych nie mają na to żadnego wpływu)

Pozdrawiam

użytkownik usunięty
_mosquito_

W pełni się zgadzam. Na mniejszą wyrazistość DP wpływają tez pewnie liczne roszady w zespole a i sami liderzy Ian Gillian i Ritchie Blackmore choć umięjętnosciami nie ustępowali nigdy innym największym gwiazda rocka to jednak nie mieli tej charyzmy co Morrison, Plant Page czy Slash.

NIe liczy sie charyzma... muzyke tworzyli genialną. Dzieki bogu ze nie mieli tyle charyzmy na scenie, przez to nigdy nie byli kontrowersyjni i nigdy nie grali komercyjnie. Poprostu czysta esencja Hard Rocka.
Pzdro ;)

hidanekk13

Ja się nie zgadzam. Przesłuchałem płyty Deep Purple In Rock i Machine Head i stwierdziłem, że ten zespół mi się nie podoba, oprócz kilku piosenek "Smoke on the water", "Child in time", "When a blind man cries"...
Lubię ostrą jazdę dlatego słucham AC/DC. Lubię się wzruszać, dlatego słucham Pink Floyd.
Słucham Guns N'Roses bo lubię ostrą jazdę(Welcome to the Jungle) i lubię się wzruszać(Estranged).
Guns N'Roses i AC/DC to moim subiektywnym zdaniem najlepsze zespoły rockowe wszechczasów, bo po prostu taka muzyka najbardziej mi odpowiada.

What_The_Fuck

Gunsi i "ostra jazda"... Śmiechłem hardo. Rock dla 14-letnich dziewczynek. xD

hidanekk13

Do wszystkich którzy tutaj się "wypowiadają" .... najpierw słuchałem Zeppelinów z nieziemskim wokalem Planta ale .. gdy zacząłem słuchać Purpli to wokal Gillana stał mi się bardziej doskonalszy, nie powiem że nawet nieziemski ! Kiedy grałem w różnych zespołach nawet weselnych to Purple zawsze były w repertuarze i o dziwo ludziska to akceptowali. Nie potrafię określić który zespół był najwybitniejszy w historii więc powiem tak Purple i Zeppelini a za nimi Black Sabbath .. te trzy zespoły doprowadziły do rozwoju fantastycznej muzy jaką jest hard rock i metal !!!!

Umiejętnościami ... to przewyższali i przewyrzszają wszystkich innych wykonawców mocnej muzy !!! Żaden gitarzysta nie był tak genialnym malarzem w muzyce rockowej jak Blackmoore

_mosquito_

Ekchm... uważam kolego, że nieco przesadzasz. Deep Purple to genialny zespół, legenda, kwintesencja rocka i temu nikt nie zaprzeczy. Takie utwory jak "Smoke On The Water", "Highway Star", "Child In Time" zapisały się na kartach historii muzyki. DP to klasyka swojego gatunku obok Guns'N'Roses i Led Zeppelin jeden z najbardziej znaczacych i przełomowych zespołów w rozwoju muzyki, nie tylko rockowej.
Ale....
Żeby odrazu twierdzić, że DP bije na głowę wszystkie inne kapele? To już lekka ignorancja moim zdaniem. Zauważ, że eszystko jest kwestią gustu - jedni uwielbiają DP, inni wolą Doorsów. Ci drudzy z kolei będą uparci twierdzić, że to Morison jest najlepszy i nic nie zdoła zmienic ich śwwiatopoglądu.
Osobiscie również uwielbiam DP, lecz nie stawiam ich na szczyycie hierarchii. W historii rocka było wielu twórców, którzy bardziej na to zasługują.

Alex_Molly

Ja osobiście uważam, że muzyka,sztuka jest całkowicie poza jakimikolwiek klasyfikacjami i nie ma sensu generalizowanie odnoszące się do wszystkich. Lady gaga w niczym nie jest lepsza ani gorsza od Doorsow. Lepsza/gorsza może byc dla ciebie ale nie jest dla wszystkich. W ogole pojecia jakiegos obiektywizmu w sztuce nie powinno wystepować. To w matematyce sinusoida przyjmuje wartości od -1 do 1 absolutnie dla wszystkich, w sztuce już tak nie jest, bo niby jak wybrać "ogólne i dla wszystkich prawdziwe" kryteria odbioru i oceny muzyki? Dla jednych kolor niebieski będzie najbardziej lubianym, dla innych żółty i nie ma sensu z tym walczyć, tylko delektować się tym co się lubi, bo to róznorodność jest w sztuce najpiekniejsza.

Alex_Molly

Przecież ja nie napisałem, że Deep Purple bije wszystkie inne zespoły, tylko, że jest kwintesencją tego co w rocku najlepsze. jest w ich muzyce (przynajmniej na albumie In Rock) szczerość, są niekomercyjni, utwory są przemyślane co do nuty, mimo wszystko jest to spontaniczne, energetyczne, robią w tle tyle zamieszania, że nie maja sobie równych w klasycznym rocku, nawet w nowofalowym, dopiero może death metal ma taki rozpieprz w tle (nie chodzi o sam hałas, tam czuć, że oni grają tak, że mało talerzy nie pourywa a struny się nie pozrywają), każdy instrument ma rolę niemal solową co jest ewenementem niemal, dużo w tym wszystkim progresu, nie ma w tym specjalnie, żadnych, ani garażowych ani bluesowych naleciałości, jest to samo w sobie gitarowe granie i tyle, muzyka jest bardzo złożona a jednocześnie świetnie zgrana, jest też różnorodna a nie jak AC piorun DC (nudna)....
nie chodzi o stawianie ich na jakimkolwiek szczycie, oni graja po prostu samą śmietankę tego co najlepsze, połączenie czadu, wybitnie dobrej progresywnej muzyki, chropowatości,....
mógłbym tak godzinami....

PS. Led Zeppelin byli genialni, Guns'nRoses to świetny zespół, ale nie można stawiać Gunsów przy Zeppelinach itp. bo to różnica muzycznych klas, Gunsi nigdy nie nagrali niczego naprawdę wybitnego, ale chwała im za to, że w czasach gdy inni grali hair metale itp. Gunsi odwoływali się do najlepszych wzorców z lat 70tych i grali muzykę na bardzo dobrym poziomie...
Nie wiem co jednak miało na celu postawienie Gunsów obok Zeppelinów w sensie "jeden z najważniejszych zespołów" bo Gunsi byli, ale jakby ich nie było to nic by z rocka nie ubyło, Gunsi niczego nie stworzyli, grali dobrze, ale są tylko cieniem tych najlepszych kapel.... zresztą AC/DC też... bez tych kapel niczego by w muzyce nie ubyło poza tymi kapelami... lubię je również, ale bez przesady by stawiać dobre zespoły przy wybitnych... poza tym jest masa zespołow z innych gatunków, które coś wniosły a nie tak jak Gunsi i już lepiej o nich było wspomnieć.... niż wymieniać zespoły, które są tylko dobre i znane a dobre bo znane...

Alex_Molly

Sympatyczny Kolego .... ja w tamtych czasach żyłem i wiem co mówię. Purple, Zepellini i Sabaci to Olimp Grecki dla innych !
Dziwię się że według Ciebie Gunsi czy inne "kapele" wymieniasz na jednym poziomie z HEROSAMI których ja wymieniłem ... to są zespoły które "zaistniały" ale nic dla muzyki nie wniosły !! Pozdrawiam z całego serca !

użytkownik usunięty
_mosquito_

No to ja od razu powiem, że według mnie najlepszą kapelą w histori rocka jest bez wątpienia Led Zeppelin :) Wszystko według mnie w tej kapeli było genialne: od menedżera (to dzięki niemu supergrupy mogą zarabiać krocie z koncertów), przez produkcję płyt (NIKT tak nigdy wcześniej nie nagrał perkusji, a potem długo niewielu się udawało) aż po genialne w 50% improwizowane koncerty. Długo by wymieniać, co w tej kapeli było genialne.
No i tak, Odpowiadając na pytanie, czy ktoś grał rocka z taką wirtuozerią jak Deep Purple - tak. Led Zeppelin np. (Polecam koncert na Knebworth z 1979, a zwłaszcza genialne Whole Lotta Love).
A czy jakikolwiek inny zespół zawiera w sobie kwintesencję muzyki rockowej? - no to już jest przegięcie. Jak najbardziej! A jest to Led Zeppelin właśnie, ZZ Top, nawet TSA i długo by wymieniać.

A moim zdaniem z tej wielkiej trójki lat siedemdziesiątych Zeppelini są na końcu, a najwyżej Black Sabbath(mało który zespół stał się tak wielką inspiracją dla innych), poza tym mieli genialnych muzyków w składzie. Geniusz tkwi w prostocie. Łatwiej zrobić zagmatwane psychodeliczne coś niż na kilka sposobów przetwarzać ten sam pomysł tak aby zapadał słuchaczowi w pamięć. Oczywiście nie sugeruję tu, że Zeppelini byli zespołem psychodelicznym, bo było by to szaleństwem(pomijając ten jeden fragment Whole Lotta Love).
Jak nietrudno się domyślić Deep Purple są u mnie pośrodku tej hierarchii, ponieważ zapałałem do nich ostatnio większą sympatią niż kiedykolwiek.

What_The_Fuck

A zresztą Angus Young był na koncercie Zeppelinów w latach siedemdziesiątych kiedy AC/DC zaczynali dopiero karierę i powiedział, że to co Page robił w The Yardbirds o wiele lepiej mu się podobało, a co do wokalisty to śpiewa niedbale, tak jakby dłubał w nosie i zależało mu też w dużej mierze na swoim wyglądzie. Poza tym stwierdził, że on, Bon, Phil, Cliff i Malcolm zmietliby ich z tej sceny, a to co mówi Angus jest święte.

użytkownik usunięty
What_The_Fuck

Wiesz, to wszystko rzecz gustu :) Ja na przykład uważam, że Angus był po prostu zazdrosny. A Plant ubierał się po prostu jak rockman :) Sam Angus ubiera się na scenie w mundurek szkolny. Myślę też, że Angus ma inne spojrzenie na rocka niż Led Zeppelin. Każdy by każdego zmiótł ze sceny pod innym względem, zależy co kto lubi. Każdy z nich gra zupełnie inaczej. Mnie najbardziej leży taki rodzaj rocka, jaki serwują Zeppelini.
AC/DC też jest fajne, oczywiście! Wkurza mnie w nich tylko, że wszystkie niemal piosenki są takie same. Przez 40 lat ich kariery żadna ich płyta ani trochę (może oprócz Black Ice) nie różni się stylem, a Zeppelini zawsze stworzyli coś nowego. Każda ich płyta jest inna.
Page mógł się Angusowi mniej bardziej podobać w Yardbirds niż w Zeppelinach, gdyż w Zeppelinach gra nowatorskiego (jak na tamte czasy) hard rocka, a w Yardbirdsach klasycznego rock'n rolla (no i bluesa oczywiście), który jest jednym z ulubionych gatunków Angusa Younga. Sam Angus utrzymuje, że gra w rock'n rollowej kapeli.

What_The_Fuck

Led Zeppelin byli genialni, Guns'nRoses to świetny zespół, ale nie można stawiać Gunsów przy Zeppelinach itp. bo to różnica muzycznych klas, Gunsi nigdy nie nagrali niczego naprawdę wybitnego, ale chwała im za to, że w czasach gdy inni grali hair metale itp. Gunsi odwoływali się do najlepszych wzorców z lat 70tych i grali muzykę na bardzo dobrym poziomie...
Nie wiem co jednak miało na celu postawienie Gunsów obok Zeppelinów w sensie "jeden z najważniejszych zespołów" bo Gunsi byli, ale jakby ich nie było to nic by z rocka nie ubyło, Gunsi niczego nie stworzyli, grali dobrze, ale są tylko cieniem tych najlepszych kapel.... zresztą AC/DC też... bez tych kapel niczego by w muzyce nie ubyło poza tymi kapelami... lubię je również, ale bez przesady by stawiać dobre zespoły przy wybitnych... poza tym jest masa zespołow z innych gatunków, które coś wniosły a nie tak jak Gunsi i już lepiej o nich było wspomnieć.... niż wymieniać zespoły, które są tylko dobre i znane a dobre bo znane...

What_The_Fuck

Co do tego kto zmiótłby kogo to trudno powiedzieć, ale ja stawiam na to, że energią AC piorun DC zmiotłoby Led Zeppelin.... ale zawsze znajdzie się ktoś lepszy bo przy Motorhead to AC piorun DC grają jak ospałe dziadki itd. Zawsze znajdzie się kapela bardziej energetyczna. Natomiast twórczości nie ma co porównywać, Led Zeppelin gra złożonego rocka, często wpadającego w progresję (przykładowo Achilles Last Stand), przy muzyce Led Zeppelin muzyka AC piorun DC to proste pioseneczki i tyle. I żeby nie było, proste pioseneczki, które bardzo lubię słuchać, tylko, że na dłuższą metę to są nudne bo podobne i bardziej różnorodna twórczość Led Zeppelin wygrywa z upływem czasu.

What_The_Fuck

Aha ja nie klasyfikuje tych zespołów jako wielka trójka czy czwórka, bo taka klasyfikacja jest błędna, wielka trójka to tak na prawde ci którzy odnieśli największy sukces komercyjny a to wcale nie jest równoważne z poziomem muzyki, bo gdyby było to największą sławę miałyby zespoły, które grają muzykę z prawdziwego zdarzenia, gdzie muzyk musi się napocić by zagrać a przeciętny człowiek bez tabulatury i pół roku wałkowania jednego kawałka nie byłby w stanie tego odegrać... niestety ludzie przedkładają muzykę, która jest prosta nad muzykę złożoną twierdząc jeszcze, że jest muzycznie lepsza, co jest oczywistą nieprawdą, bo muzycznie lepszą piosenką jest ta, do której tabulatura jest trudniejsza do zagrania.... złożoność decyduje o muzycznej wartości... o artystycznej decyduje ogół... bo nikt mi nie powie, że z prostej muzyki, nawet punku nie płyną żadne wartości, płyną a jakże...

więc jakbym miał to sklasyfikować według swojego doświadczenia i obserwacji to
najlepsze twórczo z grupy pionierów były Deep Purple, Wishbone Ash i Budgie, natomiast najważniejsze jako najbardziej pionierskie Jeff Beck Group, Led Zeppelin i Black Sabbath....
i piszę to jako fan bardziej bluesowego grania, tak więc Zeppelini i Sabbaci powinni być mi najbliżsi, bo w ich muzyce heavy blues to podstawa....
to są oczywiście tylko moje obserwacje...

pozdrawiam

_mosquito_

Ja bym jeszcze Pink Floydów wymienił

_mosquito_

bardzo ciekawe i oryginalne spostrzezenia, i moim znaniem, bardzo trafne. i jeszcze Child in time, chyba najpotezniejszy utwor w historii

DonVitoCorleone

Zgadzam się w 100 PROCENTACH !!!!!!

_mosquito_

Przyznam, że Twoja rozprawka na temat muzyki Deep Purple jest bardzo ciekawa, szczerze mówiąc, do tej pory jeszcze się z takim spojrzeniem na ich twórczość nie spotkałem. Żeby jednak nie było tak cukierkowo, muszę wtrącić pewne ALE... wyraźnie widać, że jesteś ich fanem i w Twojej wypowiedzi czuć sporo subiektywizmu (co oczywiście nie jest niczym złym, sam słusznie zauważyłeś, że wybierając kapele "najlepsze", kierujemy się swoim gustem przede wszystkim). Ale odpowiadając na Twoje tezy dotyczące Purpli, śmiało jako kontrargument mógłbym podać dokonania Led Zeppelin, którzy moim zdaniem grali zdecydowanie lepiej :)
Piszesz o płycie Deep Purple in Rock, jako kwintesencji rocka. Ja w takim razie napiszę - Led Zeppelin II, chociaż w zasadzie powinienem podać cztery pierwsze krążki, czyli absolutne hard rockowe arcydzieła, które stały się dosłownym kamieniem milowym, jeśli chodzi o ewolucję cięższych brzmień. Nie znam drugiej takiej kapeli, która w przeciągu 2 lat wydałaby z rzędu 4 tak fenomenalne krążki. Oczywiście, mnóstwo zespołów miało świetne "passy", ale takiego ładunku genialnego materiału nie przekazał w historii rocka nikt, nawet Beatlesi.

Kiedyś na jakimś muzycznym forum, zauważyłem polemikę dwóch fanów obu zespołów i, chociaż oczywiście na tym poziomie muzyki tak naprawdę decydują już tylko gusta, to podobała mi się argumentacja osoby trzymającej za LZ. Wyglądało to mniej więcej tak:
- Fan DP: Nie ma nic lepszego niż "Smoke on the Water"!
- Fan LZ: Owszem jest, "Whole Lotta Love", "Heartbreaker"
- DP: OK, a co powiesz na "Highway Star"?
- LZ: Odpowiem "Immigrant Song", "Kashmir", "Since I've Been Loving You"
- DP: W porządku, ale "Child in Time" nie przebije nic!
- LZ: Wybacz, odpowiem krótko: "Stairway To Heaven"...
Oczywiście można się z tym nie zgadzać, ale coś w tym jednak jest... "Child in time" mogłoby być śmiało nazwane kawałkiem wszech czasów, gdyby nie napisano właśnie "Schodów do nieba". Nie wiem jak to się robiło w tamtych czasach, ale umiejętność pisania utworów, które nie nudzą pomimo tysięcy przesłuchań, już dawno przeszła na tamten świat.

Klasę zespołu można poznać także poprzez rozbicie go na części pierwsze, w tym przypadku obserwację każdego muzyka z osobna.
Jedną przewagę DP nad LZ miało ewidentną - Jon Lord był o klasę lepszym klawiszowcem niż John Paul Jones. Jednakże z drugiej strony, JPJ klawisze traktował tak naprawdę jako swój drugi instrument, w LZ był przede wszystkim basistą. A w grze na "ciężkim wiośle" bije już Glovera na łeb na szyję. Odwieczna wojna "Page vs. Blackmore" też powinna zakończyć się zwycięstwem tego pierwszego. Page, to po Hendriksie i B.B. Kingu najbardziej wpływowy gitarzysta w historii muzyki. Tysiące zawodowych "wioślarzy", którzy zaczęli swoją karierę od roku 1970 wzwyż, jako główną inspirację wymieniają właśnie Page'a.
Perkusja - Ian Paice był wielki, ale John Bonham był... ogromny! W feelingu, czy tzw. graniem groove'a, mało kto może się z nim równać (są to co najwyżej Neil Peart z "Rush" i ewentualnie Keith Moon z "The Who"). No i wokale, czyli chyba najbardziej wyrównany pojedynek - w zasadzie można by orzec remis, ale mimo wszystko w jednym Plant przewyższa Gillana. Barwę Iana już wielu wokalistów "skopiowało", drugiego Roberta Planta jeszcze nie słyszałem...

Pozdrawiam fanów nieśmiertelnej muzyki, jaką jest rock we wszystkich jego postaciach :)

Daniello_

PS
Ostatnio mam fazę właśnie na Purpli i muszę przyznać, że chociaż LZ zawsze będzie moim number one, to jednak DP również jest klasą samą w sobie. Straszna szkoda, że Gillan i Blackmore tak się zwalczali, bo praktycznie wszystkie płyty, które nagrali razem są znakomite...

Daniello_

Nie będę się odnosił do całej wypowiedzi, ale niektóre zdania aż szczypią po oczach :

* Gillan vs. Plant - barwa to kwestia subiektywna, natomiast jeśli chodzi o umiejętności to Ian odstawia Robcia. Zresztą w całej historii rocka obok Gillana mógłbym postawić jedynie Mercury'ego (jeśli chodzi o same umiejętności).

*Nie powiedziałbym by JPJ był lepszym basistą niż Glover, był według mnie nieco gorszy (choć i tak świetny).

*Co do zespołu który nie wydałby czterech równie świetnych płyt pod rząd w krótkim czasie - Black Sabbath w ciągu 3 lat wydali cztery równie wielkie albumy.

*Przekomarzanie się fanów DP i LZ o wyższości utworu jednej grupy nad innym jest strasznie dziecinne, wiadomo - to kwestia osobista.

*Child in Time śmiało można nazwać kawałkiem wszech czasów, tak samo jak Stairway to Heaven

*Najbardziej wyrównany pojedynek, to nie pojedynek wokalny tylko gitarowy.

To tyle, i tak Deep Purple i Led Zeppelin nie mogą równać się do THE WHO! : ))

Pozdrawiam

MrCrowley15

"Gillan vs. Plant - barwa to kwestia subiektywna, natomiast jeśli chodzi o umiejętności to Ian odstawia Robcia. Zresztą w całej historii rocka obok Gillana mógłbym postawić jedynie Mercury'ego (jeśli chodzi o same umiejętności)."
- nie powiedziałym. Możliwości Planta również były gigantyczne. Ale to, że Gillan jest niesamowitym wokalistą, to oczywiście fakt niezaprzeczalny. Ja np. zdecydowanie wolę tych panów niż Freddy'ego. Freddy często nie wyrabiał na żywo materiału ze studia. Dopóki Plant i Gillan nie zjechali sobie głosów, wyciągali wszystko co nagrali (np. Plant Immigrant Song czy końcówkę Stairway To Heaven, a Gillan Child In Time, Highway Star itp.). Jedynym chyba, który do samej śmierci śpiewał tak dobrze jak w latach młodości, był Ronnie James Dio.

"*Nie powiedziałbym by JPJ był lepszym basistą niż Glover, był według mnie nieco gorszy (choć i tak świetny)".
- oj nie. JPJ to co najmniej klasa wyżej. Posłuchaj jak on improwizował. Glover grał typowo rockowo, a JPJ na koncertach (w wersjach studyjnych zresztą też) grał motywy z pogranicza funku, jazzu, soulu itp. Był zdecydowanie bardziej wszechstronny, co też słychać na jego solowych albumach.

"*Co do zespołu który nie wydałby czterech równie świetnych płyt pod rząd w krótkim czasie - Black Sabbath w ciągu 3 lat wydali cztery równie wielkie albumy."
Hm, no nie wiem - Vol. 4 już trochę odstaje, ale 3 pierwsze krążki to rzeczywiście arcydzieła.

"*Przekomarzanie się fanów DP i LZ o wyższości utworu jednej grupy nad innym jest strasznie dziecinne, wiadomo - to kwestia osobista."
taa, zwłaszcza na yt wielokrotnie już widziałem teksty typu "Page może czyścić struny Blackmore'owi" czy "A kto to jest w ogóle Blackmore?" :/

"*Child in Time śmiało można nazwać kawałkiem wszech czasów, tak samo jak Stairway to Heaven"
- można, oba to absolutne majstersztyki, ale ja głosuję na STH :D

"*Najbardziej wyrównany pojedynek, to nie pojedynek wokalny tylko gitarowy."
- to też w sumie zależy. Blackmore był autorem dwóch niesamowitych projektów, czyt. Deep Purple i Rainbow, pokazuje też swoją wszechstronność w dość ciekawym pomyśle, jakim było stworzenie zespołu "Blackmore's Night". Ale jednak poza Smoke On The Water nie stworzył aż tylu kultowych riffów czy solówek co Jimmy Page. Oczywiście wiele z nich było genialnych, ale to co Page tworzył w LZ, było na miarę Hendrixa, jak nie wyżej. Z drugiej strony Jimmy to leń patentowany (no i narkotyki zrobiły swoje) i po rozpadzie Ołowianego Sterowca w zasadzie nie nagrał niczego ciekawego... może i masz rację, że to najbardziej wyrównany pojedynek, ale również (jak wokalny) mocno subiektywny :P

"To tyle, i tak Deep Purple i Led Zeppelin nie mogą równać się do THE WHO! : ))"
No way :P
Pozdrawiam serdecznie ;)

Daniello_

Bzdura totalna chłopie. Freddie do samego końca był perfekcyjny, zawsze miał świetny głos - ba, trzeba brać pod uwagę, że biegał cały czas po scenie, mimo to utrzymywał rewelacyjny głos. Co do kwestii Plant vs Gillan, nie przekonasz mnie - Plant jest świetny, Gillan to bóg.

Tu też trzymam się swego - Glover lepszy.

Nieprawda. Vol.4 trzyma poziom pozostałych, tylko jakoś dziwnie w opinii publicznej zapisało się, że ten album jest gorszy - a to gówno prawda, bo jest równie rewelacyjny co trzy pierwsze, w dodatku widać, że robią postępy.

No cóż - to już nie mój problem, ja czcze zarówno DP, LZ i innych wielkich rocka.

Ja na Child in Time, ale wiadomo - kwestia gustu.

Tyle, że Blackmore poza Deep Purple pokazał 100% kunsztu artystycznego, a Page po LZ wypalił się jak świeczka.

Oczywiście, The Who genialni od początku do końca, a DP i LZ raz lepiej, raz gorzej. Pozdrawiam.

MrCrowley15

Nikt nie jest perfekcyjny :) Zdarzało się, że Queen obniżało na koncertach tonacje niektórych kawałków, bo w oryginalnych aranżacjach Freddie czasem nie wyrabiał. Oczywiście nie piszę tego, żeby go zdyskredytować, był genialny, ale ja np. wolę słuchać Gillana, Planta czy Dio - moim zdaniem ta trójka miała po prostu ciekawsze (co nie znaczy - lepsze) barwy głosu. Mnie u Freddiego np. irytowały momenty, gdy wchodził w najwyższe rejestry. Czemu? Nie wiem - rzecz gustu. U trójki, którą podałem było to jakieś nie wiem... bardziej naturalne? Nie potrafię tego nazwać.
Tak naprawdę cała nasza dyskusja oscyluje wokół tematu najbardziej niewygodnego, czyli gustu. Jednak co do Page'a, to masz niestety 100 % racji. Moim zdaniem jego uzależnienie od narkotyków miało w jego wypaleniu spory udział... zastanawiam się, czy gdyby nie nagła śmierć Bonhama, to Page nie kopnąłby w latach 80-tych w kalendarz... na forum Led Zeppelin doszliśmy właśnie do wniosku, że Bonham niejako "uratował" Page'a, bo ten w zasadzie robił wszystko, żeby skończyć jak Hendrix (także ze strony artystycznej, bo nie byłoby potem mowy o jego wypaleniu - odszedłby jako wielka legenda, może jeszcze większa niż jego imiennik zza wielkiego oceanu).
Pozdro ;)

Daniello_

Ano tu racja. Jeśli rozchodzi się o samą barwę to najbardziej lubię Planta - ten jego zawadiacki uśmiech podczas śpiewania :) A co do Freda - nie przekonasz mnie, miał największe możliwości ze wszystkich rockmanów.

Z tym Page'em to może i racja, chociaż trudno to oceniać z dzisiejszej perspektywy - nie wiadomo co by było, gdyby Page pierwszy kopnął w kalendarz, to mogłoby nie pohamować Bonhama i oboje byliby trupami. Różnie mogło być. No ale aż przykro, że taki talent nie nagrał już niczego równie dobrego. Natomiast Blackmore wiecznie wyśmienita forma od 40 lat.

MrCrowley15

Nie zamierzam Cię przekonywać, gdyby wszyscy myśleli tak samo, to by było nudno na tym świecie :) aczkolwiek imho taki Dio miał jeszcze większe możliwości, mógł z powodzeniem śpiewać w operze :D
Page po śmierci Bonhama po prostu nieco z tymi narkotykami przystopował. Wiadomo, mogło być różnie. Co do Blackmore'a - wielki gitarzysta, szkoda tylko że prywatnie taki burak :/

Daniello_

Dio miał silny głos, ale gdzie tam do opery. Mercury owszem, umiał śpiewać operowo i robił to zawodowo. ;)
Wyszło jak wyszło a Led Zeppelin zyskał przez to na legendzie - wiadomo, jak to podczas śmierci kogoś z zespołu.
Oglądając różnorakie wywiady z Ritchiem nie odniosłem wrażenia żeby był burakiem. ;)

MrCrowley15

Nie wymieniaj MERKUREGO .... to taki nasz wspłóczesny Zenek !!!

_mosquito_

Przyjmuje do wiadomosci Twoj punkt widzenia, ale w wiekszosci sie z nim nie zgadzam. Deep Purple to gigant rocka z najbardziej plodnego okresu w historii tej muzyki, co nie zmienia faktu, ze Twoje opinie sa zbyt daleko idace i czesto pozbawione logiki.

Kazdy owczesny zespol szukal swojej drogi, dotyczy to zwlaszcza kapel siegajacych po rock progresywny. Nie bylo zlotego srodka, byly rozne brzmienia, pomysly, rozne muzyczne osobowosci i rozne gusta. Ja bym nie czynil prostych porownan i nie wartosciowal kto byl lepszy, gorszy, bardziej i naj, bo nie ma to w tym przypadku wiekszego sensu.

Sa oczywiscie kapele i albumy, ktore wywarly ogromny wplyw na rozwoj muzyki rockowej. W przypadku Deep Purple byl to bez watpienia album In Rock, ale przeciez mniej wiecej w tym samym czasie pojawilo sie mnostwo innych, nieslychanie waznych, odwaznych, oryginalnych, prekursorskich albumow innych grup. Wystarczy wymienic rewolucyjny The court of the Crimson King zespolu King Crimson, ktory tak naprawde zapoczatkowal ere rocka progresywnego i byl kamieniem milowym w historii rozwoju muzyki rockowej.

Mylisz sie twierdzac, ze tworczosc Deep Purple nie jest doceniana. W zasadzie nie wiem czego Ty oczekujesz? Balwochwalstwa? Oddawania czci? Uczynienia z tego zespolu obiektu kultu religijnego? Czemu uwazasz, ze nalezy wynosic wybitny zespol Deep Purple ponad inne wybitne zespoly tamtego okresu? One funkcjonowaly niejako rownolegle, wzajemnie sie napedzaly i inspirowaly. Deep Purple nie byl tu wyjatkiem.

Zadajesz caly szereg bardzo dziwnych pytan. Czy ktos gral tak jak Deep Purple? Nie, bo Deep Purple to bylo Deep Purple. Ale analogicznie nikt nie gral tak jak Camel, Styx, Hawkwind, Uriah Heep, Soft Machine, Led Zeppelin, Nazareth, Judas Priest czy Jethro Tull. Kazdy z tych zespolow byl wyjatkowy i mial swoj wyjatkowy styl.

Twoje wypowiedzi niekiedy sa pozbawione logiki, jak np ponizsza:

"Tak płyta Deep Purple in Rock jest obiektywnie mówiąc bezapelacyjnie najlepszą płytą Deep Purple i nie zmieni tego nawet fakt, że krytycy za najlepszą płytę zespołu uznają płytę Machine Head z 1972 roku, ale to subiektywna ocena krytyków"

Czy rozumiesz co sam piszesz? Sobie przypisujesz dar bycia obiektywnym, opinie innych (w tym krytykow muzycznych) nazywasz subiektywnymi. Na jakiej podstawie sadzisz, ze sam nie jestes subiektywny? A moze nie rozumiesz znaczenia tych slow? Masz prawo do swoich opinii, ale nie nazywaj ich obiektywnymi. Plyta Machine Head byla plyta wybitna i w moim przekonaniu (i nie tylko moim) najdojrzalsza i najbardziej kompletna w calym dorobku tej kapeli. Mozesz sie z tym nie zgadzac, ale czy to, ze nie zgadzasz sie ze mna czy z kimkolwiek innym czyni Twoja wypowiedz obiektywna? Co to w ogole za logika?




_mosquito_

Jedyne z czym się nie zgadzam w tej wypowiedzi (która jest zresztą świetna) to to, że Zeppelini są bardziej hard rockowi od Deep Purple. DP grają dużo ostrzej.

_mosquito_

Ja na bezludną wyspę nie wziąłbym żadnej płyty (nawet jakbym miał jakiś odtwarzacz ;p), ponieważ, przy słuchaniu, czy pinków czy krimzonów, czy też parpli lub dorsów, szlak by mnie trafiał, że tylko ich mogę posłuchać.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones