Według Wikipediii (angielskiej wersji) Denniz Franz w 2005 roku rozstał się z aktorstwem, aby móc skupić się na prywatnym życiu. Miał wtedy 61 lat, czyli zapewne po prostu przeszedł na emeryturę.
https://en.wikipedia.org/wiki/Dennis_Franz

I za to go szanuję. Zrobił, co miał zrobić, zagrał kilka fajnych ról, zarobił pieniądze, potraktował to jak zawód, a nie sens życia i wielką sztukę, a potem jak zwykły kołolski poszedł na emeryturę.
Dlatego też mamy lekki niedosyt, że już nie gra. Mógłby męczyć karierę do oporu, jak niektórzy. I ten niedosyt jest jak nieszczęśliwie zakończenie filmu. O wiele bardziej zapada. Człowiek zastanawia się co Franz robił przez te ostatnie 15 lat. Żył na pewno jak wolny ptak. Pewnie, żeby to zrozumieć, pomogła mu rola w filmie z Cage'em.

Nie mam tu na myśli aktorów pokroju Christopher Plummer, który nadal ma dużo do zaoferowania, ale właśnie takich amerykańskich charakterystycznych aktorów, znanych z pewnych ikonicznych ról jak właśnie Dennis Franz czy Brian Dennehy.