Spoko koleś. Szkoda tylko, że miał taką MAŁĄ rolę do odegrania. W serialu był tylko tłem i nic więcej.
Masz rację, głupio to zrobili, jeszcze to z jego odejściem. Szczerze mówiąc to jak zaczęłam oglądać Glee to tak się wkręciłam w to, że obejrzałam 1 sezon w chyba 3 dni i ledwo zapamiętałam kto się jak nazywa i jak pan Shue powiedział, że Matt się przeprowadził (czy jakoś tak) to ja sobie myślałam kto to ten Matt... ups... ;p