Widziałem o nim program na National Geographic i już go lubię. Przeżył chyba największe piekło ze wszystkich bohaterów programu "Koszmarna wyprawa", a jego postawa była niesamowita. Niewielu ludzi miałoby tyle siły i odwagi aby to przetrwać.
Ja na przykład nie mam pojęcia jaki numer i gdzie działa. Kto wie czy w przypływie emocji wielu Polaków by nie zadzwoniło na 997. Jeśli czas przy telefonie oscylował by koło kilkudziesięciu sekund, to pewnie wielu by spróbowało wklepać w końcu 112. Tak czy siak nie świadczy to o jego specjalnej ułomności, choć przy telefonie mógł zachować się lepiej.