Może nie duuużo gorzej, ale też mam wrażenie, że Espinosa ma większy "pazur" pasujący do Maureen. W ogóle też nie podobały mi się zmiany w obsadzie w filmowej wersji, np. od Tracie Thoms jako Joanne moim zdaniem dużo lepsza była niezatapialna Fredi Walker (albo przynajmniej miała lepszy głos- wystarczy sobie porównać partię w "Seasons of Love" obydwóch pań).
(przepraszam za zaczepienie przestarzałego postu)

Fredi ma niesamowity głos, zawsze patrzę na nią z niedowierzaniem, kiedy śpiewa. Z tego co zauważyłam, to nawet ludzie z pierwszej obsady często tak na nią patrzą ;)) Jednak od strony aktorskiej dużo bardziej podoba mi się Thoms. Rosario też bardziej mi się podobała od oryginalnej Mimi, była trochę mniej wulgarna, bardziej delikatna i zagubiona. Espinosa jest naprawdę mocna wokalnie, ale jakoś nie jestem w stanie jej polubić w żadnej z jej ról. Nie przypadła mi do gustu w Wicked, a w Rent niesamowicie wręcz irytowała. Dla mnie Maureen = Idina. Jest idealna w tej roli. Eden po prostu nie jest wiarygodna jako ktoś, kto rzekomo nie może się opędzić od mężczyzn...i kobiet ; )

Cóż, każdy ma inny gust :). Ja osobiście jestem bardzo przywiązana do broadwayowskiej obsady. Co do Rosario to wyjątek, bo faktycznie wydawała mi się bardziej wiarygodna (i ładniejsza przede wszystkim), na tle zresztą faktu, że mało której aktorce udało się zagrać Mimi dobrze, bo to najczęściej najsłabsza rola w przedstawieniu. A tak w ogóle "Rent' to nie tyle musical, co opera rockowa, a dla mnie przez to wokal bohatera jest najważniejszy. Bardzo lubię Idinę i jej Maureen była całkiem przyjemna w oglądaniu, ale głos Espinosy bardziej do mnie przemawia (na boczku dodając, że to jedyna dobra jak dla mnie rola Eden, bo na przykład w Wicked nie tyle nie przypadła mi do gustu, co była po prostu koszmarna- no właśnie, ten pazur nie pasował, a Idina z kolei w tym samym musicalu wypadła świetnie).