Po seansie 'Yumy' doszedłem do wniosku, że Gierszał rośnie na takiego naszego Jamesa Deana albo przynajmniej Rivera Phoenixa, na którego chyba został wystylizowany. Ciekawe, jakie wcielenia przyniosą kolejne role :)
Skoro chce być Deanem to wypadałoby, żeby teraz umarł. Dean raptem w 3 filmach zagrał.
AIDS zbiera swoje żniwo, proszę Szanownego Pana. Proszę nie tracić nadziei. Pozdrawiam serdecznie.