Nie wiedziałem, że on nie żyje.. Specjalnie go nawet nie lubiałem. Szczerze mówiąc to go nie znosiłem.. Grał takich przepraszam za wyrażenie "ciotowatych" typków zawsze. A był nawet zaręczony z M. Streep.. Któż by pomyślał.
Trochę mi teraz przykro, bo nabijałem się z niego.. Począwszy od roli Frederica w Ojcu.. Później w Pieskim Popołudniu miał jeszcze gorszą rolę. A w Łowcy Jeleni grał już skończonego bałwana. A może był to ciekawy człowiek, tylko nie pozwolono mu się wykazać? I żył zaledwie 43 lata...
Mnie w Łowcy Jeleni śmieszył. Mały, brzydki, z OKROPNYMI włosami (wyglądał, jakby miał na głowie perukę zbyt małego rozmiaru), denerwujący, świrowaty... ale udało mu się zagrać w 5 ponoć rewelacyjnych filmach...
Podczas kręcenia "ŁOWCY JELENI" był już bardzo chory na raka mózgu, nie doczekał premiery filmu niestety:( To był wspaniały aktor, mistrz po prostu:)
Freda zagrał genialnie, on nie pasował do rodziny Corleone, od małego ojciec się bał o niego a Frederico bardzo kochał swoją rodzinę (przecież bardzo dużo czasu spędzał z młodym Anthonym), jeden głupi błąd popełnił i przez to zginął, chciał pokazać że on też potrafi być twardy jak jego bracia, chciał by Michael był z niego dumny ale po prostu nie pasował do nich, byłem wściekły na Michaela gdy kazał go zabić, naprawde.
Ależ oczywiście, że miał okazje sie wykazac. Byc moze nie grał postaci budzących sympatie, ale to nic nie zmienia w temacie jego zdolnosci aktorskich. Grał naprawde dobrze i za to się go ceni. Nie za charaktery odgrywanych przez niego ról.
Cenie takich aktorow,nie musi specjalnie mowic czy cos robic,a mowa ciala byla tak przekonywujaca w jego wykonaniu,flegmatyczny ponury malo mowny niedoceniany a umial przekazac tresc,moze przez to ze zycie go tak dotknelo sam nie wiem.