Oby udało jej się podbić tradycyjną branżę filmową. Najlepiej niech zagra tajemniczą prostytutkę szukającą Boga u Malicka. Biegałaby sobie po zielonej polanie, jej długie włosy potargane przez wiatr, promienny uśmiech na twarzy i głębokie spostrzeżenia w stylu "moja dusza, moje światło". Malick jest tak niesamowitym reżyserem, że i w Tokio potrafiłby stworzyć przejmującą opowieść.
A jeszcze lepiej gdyby zagrała w remake'u "Kobiety z wydm" od Tsukamoto z muzyką Sakamoto.
Piękna kobieta. Strasznie sympatyczna i urocza. Dzielna.