Bez dwóch zdań najwazniejszy polski filmowiec po 89 roku. I cudowny człowiek zarazem, a rzadko
zdarza sie, by między twórczościa a zyciem artysty była tak absolutna zgodność.. I tylko żal, że tak
wielkie filmy jak "Dług", czy "Mój Nikifor" nie były posyłane do Oscara.Zamiast "Długu" pojechał np.
niewątpliwie udany ale tylko dla nas zrozumiały "PAn Tadeusz" Wajdy.Pamietam jak nas szlag
trafiał na tę wiadomoścna festiwalu w Gdyni.No cóż...Bywa..Na szczęście nagrody , aplauz, etc. to
nigdy nie było cos o Krzysztof Krauze by zabiegał.."Filmy warto robic jedynie w obronie czegoś"-
powiedział mi kiedys, i wciąz dźwięczy mi w głowie ta sentencja. Tylko takie też robi.