Przy nim Stallone, Van Damme, Seagall to patałachy i wymoczki
Właśnie chciałem to napisać, ekranowy twardziel jakich mało. Może tylko John Wayne mógłby się z nim równać.
Jeszcze Charles Bronson i Clint Eastwood. Dla mnie Walker z "Zbiega z Alcatraz", Callahan z "Brudnego Harry'ego" i Kersey z "Życzenia śmierci" to kwintesencja kinowych twardzieli.
Zauważ że Wayne odrzucił role w Parszywej dwunastce i jego miejsce zajął Lee Marvin. Według mnie ta rola to jedna z lepiej wykreowanych postaci przez Lee Marvina i tu możemy zastanawiac się jak zagrałby Wayne
Wtedy z Parszywej mogłoby wyjść coś na kształt "Zielonych beretów" a to już by było niewskazane. Wogóle Wayne'a jakoś nie jestem w stanie zestawiać z Lee Marvinem. Bronsona owszem. Należało się im wiecej mocnych wspólnych filmow. BTW: czytaliscie ciekawostke na stronie "Zbiega z Alcatraz", twardy zawodnik :)
Nom prawdziwych twardzieli którzy potrafili by grać to już nie ma , prawie wszyscy wspaniali z 7 wspaniałych odeszli na drugą stronę , nie pozostał już nikt i teraz kino dogorywa bo umiera średnio co roku gdy odchodzi aktor
starej daty.
Nom prawdziwych twardzieli którzy potrafili by grać to już nie ma , prawie wszyscy wspaniali z 7 wspaniałych odeszli na drugą stronę , nie pozostał już nikt i teraz kino dogorywa bo umiera średnio co roku gdy odchodzi aktor
starej daty.
Nom prawdziwych twardzieli którzy potrafili by grać to już nie ma , prawie wszyscy wspaniali z 7 wspaniałych odeszli na drugą stronę , nie pozostał już nikt i teraz kino dogorywa bo umiera średnio co roku gdy odchodzi aktor
starej daty.
Absolutnie, nawet twardziele z jego okresu wymiękali przy Marvinie, a teraz, na może Russell jest dobry zawodnik.