Lenny Kravitz

Leonard Albert Kravitz

7,7
6 181 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Lenny Kravitz

Wczoraj na WIANKACH w Krakowie widzialam go na zywo;) dal czadowy koncert czala publika szalala;)



na zywo jest najlepszy

jago18

Przyznaję, koncert był świetny. Szkoda tylko, że ludzie nie potrafili się bawić (a przynajumniej większość). Ach, te kochane parasole... Koniec narzekania.:) Lenny jak zawsze- perfekcyjny.

curious_case

No tez mialam problemy z kocjanymi ludzmi z jeszcze kochanszymi pasasolami niech ze je trzymaja albo ja najwyzej nad lbem albo minimalnie nad nim, mozna bylo sie przeciez tez bawic bez parasola bo sa przeciez jeszcze kaptury albo peleryny jak ta bardzzo przeszkadzaly im minimalne kropeki deszczu

jago18

To trzeba było przyjść z godzinę przed Wilkami to byście mieli miejscówkę przy barierce i nie byłoby narzekania na parasole. Ja jako kravitzowy fanatyk byłam tam już o 13, podobnie jak 5 lat temu na Bemowie, i muszę z przykrością stwierdzić, że ludzie przychodzą na koncert w ostatnich 30 min przed rozpoczęciem, nie ma napiętej amosfery wyczekiwania, emocji, takie po prostu przyszli jak na lekcje do szkoły z dzwonkiem. Tu ludzi zaczęło się złazić dopiero na Lenny'ego, jak Wilki grały to jeszcze nie było dużych tłumów.

A koncert Lenny'ego oczywiście był cudowny, darłam się jak nigdy, ale żałuję, że to nie był płatny koncert, bo dużo ludzi tam strasznie narzekało albo że jest opóźnienie, albo że deszcz, albo pijani przewracali się na mnie, albo były bójki. Generalnie organizacja tragedia, jak można na taką imprezę pozwolić wnosić alkohol? to tak jakby mordercy dali spluwę a potem wysłali za nim policję, gdzie tu logika? równie dobrze mogło tam nie być ochrony. Czy to tak trudno ogrodzić teren Wianków i zabierać w wejściu alkohol? a nie narażać potem ludzi na niebezpieczeństwo ze strony pijanych idiotów, sama widziałam jak co niektórzy całymi siatami przynosili puszki z piwem, zero kultury. I jeszcze pomoc medyczna za barierkami w łódkach... brak słów, takiego poronionego cyrku to jeszcze nie widziałam. Myślę, że jak chcą mieć te swoje tradycyjne Wianki, na które ludzie przychodzą popić pod chmurką i zobaczyć sztuczne ognie to niech lepiej zapraszają te polskie "superstary" budki suflera itd., bo i tak mało kogo muzyka interesuje. A jak chcą światowe gwiazdy, na które zjadą się fani z całej Polski to powinni zapewnić ludziom bardziej cywilizowane warunki.

Ale Lenny wszystko wynagrodził z nawiązką, było fantastycznie, kocham GO.

wrzos09

Jednego nie uwzglednilas ludzie nie przynosili z domu alkoholu tylko mogli ssie dosc solidnie zaopatrzyc pod wawelem, jakby nie bylo ochrony, czy pomocy medycznej a cos by sie stalo to nie oberwalo by sie temu kto np zaatakowal tylko organizatora,
czytajac w niedziele o wiankach napisali ze Lenny bisowal wiele razy z tego co pamietam to maksymalnie dwa razy, a ogrodzic i zabierac lkohol nie mogli bo kazdy ma prawo wejsc na wianki a alkohol sami sprzedawali, a co jest najlepsze jak wracalam z kumpela to dwoch kolesi sie bilo i co gliniarz stal kolo nich i nic im nie zrobil oni sie tluka a on odwrocil sie ze niby nie widzial i gdzie tu logika???

jago18

Ja tam w ogóle nie zauważałam tych bisów, bo ludzie bisami nazywają to jak grał za pierwszysm razem Let love rule i za drugim Are you gonna go my way, i były chyba grane po tym jak zgasły na chwilę światła i była krótka przerwa. Dla mnie to żaden bis, bo Let love rule i Are you gonna go my way to stałe punkty programu, żaden koncert nie może być bez nich, tak jak bez Fly away czy I belong to you. A Are gonna go my way przeważnie jest grane na końcu. Więc jak dla mnie to w ogóle bisów nie było. A gasnące światła tylko wzmagają emocje.

Strasznie mnie wkurzali ci ludzie z alkoholem. Stałam przy samej barierce, a tuż przd koncertem Lenny'ego pojawiła się tam grupka jeden facet i dwie baby w wieku koło 30pare-40 lat i mieli plastikowe kubki i polewali sobie jakiś alkohol...facet był już wyraźnie wstawiony, kobieta też co chwila przewracała się na mnie, potem jeszcze tuż za mną była bójka, i ta cudowna ochrona przeskakiwała przez barierki w tłum. To jest nienormalne. Dobrze, że scena była tak daleko, bo to po prostu wstyd przed Lenny'm.

wrzos09

ja stalam kolo drzewa pod wawelem; szczerze mowic to muzyka Lennego sie za bardzo nie interesuje wiec nie wiem co jest stalym punktem jesli o mnie chodzi to wydawalo mi sie ze byl jeden ten ostatni song jaki wykonal, z alkoholem to przegieli kolo mnie stala grupka ludkow gdszies w moim wieku i co chwile przychodzili i nowa dostawa alkoholu , wiem ze szefowie tych knajp przy wawelu mieli niezly utarg ale mogli by pomyslec kiedys zeby zamknac knajpe albo kazdego kto bedzie chcial kupic alkohol czy nie jest juz wstawiony albo czy jest pelnoletni bylo by o wiele bezpieczniej, i ochrona by nei musiala smigac przez barierki, i jeszcze jedno powinni wpuszczac na wianki w przedziale wiekowym bo powiedzmy sobie szczerze tacy ludzie gdzies w wieku 40 i wiecej lat nie docenia muzyki Lennego, i przychodza tylko poto zeby sie ochlac jak swinie i zrobic obciach;/

jago18

Przyszłam półtorej godziny przed koncertem... Byłam co prawda już o 16 nad Wisłą, ale przy okazji odwiedzałam siostrę mieszkającą w Krakowie i chciałam z nią też spędzić trochę czasu. Trudno rozmawiać w tłumie, więc zawróziłyśmy i przeczekałyśmy resztę czasu w jakieś kawiarni... Róznież jestem przeciw bezpłatnym koncetom... Największe przegięcie? Gość obok mnie ze zdziwieniem zauważył, że "on nie jest biały!?". Cóż... Na koncert zawędrowało wielu przypadkowych ludzi.

curious_case

Nie zgadzam się Tobą... Mój ojciec ma 46 lat i uwielbia jego muzykę. Nie generalizuj proszę. I zwróć uwagę na to, że jak już, to młodzież nie docenia prawdziwych artystów, podczas gdy starsza genaracja wychowana na zespołach takich jak Queen, Foreigner, the Police, Sultans of Swing ma dobry gust muzyczny.

curious_case

dobra nie mowie ze wszyscy po czterdziestce to tylko słuchają Budki Suflera, dobrze że Twój tata ma podobne zainteresowania jak Ty; ale spotkałam dużo osób które słuchają takich starszawych zespołów, powiedzmy sobie szczerze Wianki są organizowane dla młodzieży która słucha takiej muzyki jaka gra Lenny, kolo mnie stało kilka osób po czterdziestce i oni raczej komentowali "co to za muzyka;" "jak można coś takiego słuchać;" "młodzież to teraz nie potrafi teraz poznać się na dobrych zespołów tylko takie wygłupy ogląda" itd.

jago18

Prawda jest taka, że muzyka jest coraz gorsza. Ci którzy teraz są nastolatkami mają np. Rolling Stonsów, Aerosmith, Prince'a za dinozaury, za jakąś prehistorię, czego nie da się słuchać. Dla nich dobra muzyka to cukierkowa komercja jak Britney, Augillega, Doda, Feel, czy jakieś mniej ambitne zespoły rockowe, które ciągle się pojawiają nowe. Ale dla mnie np. dobra muzyka się już kończy. Prawdziwy raj muzyczny był w latach 60. 70. 80. coś tam z 90. ale już mniej, chodzi mi o pojawianie się nowych artystów. Muzyka była prawdziwsza, były idee, była miłość i pasja, byli cudowni muzycy grający z powołania, a teraz wszystko jest dla pieniedzy. Dlatego ja najbardziej cenię te "dinozaury" Sronsów, Aerosmith, Prince'a i Lenny'ego, który jakby nie było już 20 lat gra, to już nie taka świeżynka, choć ja nie odczułam tego czasu. Z młodych, nowych artystów raczej nikogo nie lubię, nie ma klimatu rock'n'rolla, który kocham najbardziej.

wrzos09

Obecnie mam 17 lat i słucham tej samej muzyki, co moi rodzice. Wbrew pozorom jest wiele osób w moim wieku, które odrzucają "muzykę" naszych "gwiazd". Wszystko oceni czas. Lenny, the Rolling Stones, Foreigner, Prince, Santana będą wciąż lubiani, do nich będzie się wracać. O cukierkowych gwiazdkach się zapomni. Tyle na ten temat.

curious_case

Nie twierdzę, że wszyscy w nastoletnim wieku słuchają cukierkowej komercji, ale prawda jest taka, że to nie nasi rodzice hołdują tym wykwitom komercji tylko młodzież.

Ja odkryłam Lenny'ego kiedy miałam 13 lat i mogę powiedzieć, że stał się dla mnie nauczycielem. Byłam pod wielkim wrażeniem jego muzyki i zainteresowałam się tym co on lubi, jakich artystów. To dzięki Lenny'emu zaczęłam słuchać Hendrixa, Joplin, Prince'a, Guns'n'roses, Jamesa Browna, Aerosmith, Led Zepellin. Gdyby nie Lenny pewnie nigdy bym się nimi nie zainteresowała. Lenny stworzył mnie i cały mój świat, bo całym moim światem jest muzyka. Otworzył mi oczy na muzykę i będę go za to zawsze kochać i za jego muzykę też oczywiście.
(trochę nie na temat, ale ja też się wyłamywałam na tle rówieśników, jeśli chodzi o muzykę.)

wrzos09

Ale coś w tym jest, że muzyka dziś już nie ta... Skoro słuchasz muzyki
Lenny'ego od młodych lat (podobnie jak ja - zaczęłam na etapie "Mama said",
czyli w 1991 roku), musisz przyznać, że pierwsze 5 płyt studyjnych było
zdecydowanie na wyższym poziomie niż trzy ostatnie, wypuszczone po roku
2000. A co do koncertu na Wiankach, to był oczywiście świetnie zagrany (i
świetne było podejście Kravitza, który zdecydował się zagrać swoje
największe przeboje sprzed lat rezygnując z promowania nowej płyty), ale
atmosfera była beznadziejna, ludzie stali jak kołki, wcale się nie bawili
(trudno się dziwić, skoro wcale ich ta muzyka nie interesuje), a 200-
metrowa odległość od sceny (pomimo, że też stałam przy barierkach)
ograniczała doznania do minimum.

Martella

Pisząc o dzisiejszej muzyce nie miałam na myśli muzyków, którzy działają już 20 lat i więcej, bo to są prawdziwi artyści i wciąż nagrywają świetne albumy. Ile świetnych płyt wydał Prince po 2000 roku, chociażby moje ulubione Plant Earth czy ostatnie Lotus Flow.

Jeśli chodzi o dyskografię Lenny'ego to uwielbiam wszystko co on zrobił. Podobnie jak większość ludzi wolę Lenny'ego analogowego, sam Lenny chyba też to woli, bo począwszy od płyty Baptizm 2004 zapowiada powrót do korzeni, znaczy do let love rule. Średnio to mu wyszło na tym albumie, zdecydowanie lepiej na It is time for a love revolution, i dalej będzie dążył do takiego brzmienia. Następna płytą, która ma się ukazać na lato 2010 ma być Negrophilia. Znajdą się na niej utwory, które pisał już w 1994 roku, ma być tam dużo funku, elementy r'n'b, jazz. Można już posłuchać paru sekund piosenki Super Love, i rzeczywiście brzmieniowo pasuje do are you gonna go my way, głos brzmi troche jak Curtis Mayfield, generalnie uważam, że to będzie album bardzo w stylistyce let love rule. Lenny'emu w tym najlepiej i tego by chciał. Inna sprawa to to czego chce Virgin Record, która oczywiście chce sprzedawać jak najwięcej płyt, i może uznaje, że ciągoty do funka, bluesa i klimatów lat 60 i 70 to raczej nie jest to czego chcą dzisiejsi słuchacze. Trzeba iść na kompromisy albo i nie, jeśli facet ma silny charakter. Słyszałam jak Lenny się żalił, że Virgin chcieliby, żeby nagrywał piosenki jak fly away, bo to się sprzedaje, nie wiem na ile Lenny im ulega, nigdy nie uwaierzę, że robi pod publikę, bo to jedna z nielicznych osób, która muzykę kocha i żyje nią i widać po nim jaką mu radość daje. Niemniej faktem jest, że Negrophilia to ostatni album, na który Lenny ma podpisany kontrakt z Virgin i po niej może być niezależny. Z tej to okazji też rozgorzała dyskusja na jednym z forum Lenny'ego. Też jestem ciekawa co zrobi, bycie niezależnym artystą ma swoje plusy i minusy.

Jeśli chodzi o płyty Lenny'ego po 2000 roku, to im dłużej ich słucham to bardziej lubię, jest tam kilka naprawdę genialnych utworów. I chociaż może na tle wcześniejszych jego albumów nie prezentują się one tak dobrze, to na tle ogólnie muzyki po 2000 roku innych artystów, to te albumy to po prostu perły.

Jeśli chodzi o setlistę na Wiankach, to Lenny wcale nie zrezygnował z promowania ostatniej studyjnej płyty, It is time for a love revolution. Tylko tak się składa, że w kwietniu tego roku wyszła reedycja let love rule z okazju 20 rocznicy kariery i trasa nazywała się LLR20(09). To była jakby trasa łączona dla obu albumów, z obu zagrał po 3 piosenki czyli normalnie jak to bywa na promocji. A przecież więcej uwagi poświęcone było właśnie piosenkom z It is time... myślę tu o I'll be waiting i Dancin' til dawn, które trwały kilkanaście minut. Poza tym to setlista była do przewidzenia, dla mnie zaskoczeniem było tylko zagranie Believe. Tak w ogóle to strasznie się cieszę, że w tym roku przyjechał z okazji 20lecia, bo pewnie już na żadnej trasie nie zagra tylu piosenek z let love rule, nic więcej oprócz tej tytułowej.

Jeśli chodzi o koncert to był absolutnie fantastyczny, gdyby jeszcze zamiast tej publiki byli sami fani to byłoby w ogóle idealnie, no ale mniejmy nadzieję następnym razem spotkamy się na płatnym normalnym koncercie.

wrzos09

Oj tak, chciałabym się wkrótce znaleźć na płatnym koncercie Lenny'ego
Kravitza, ale niestety obawiam się, że nie prędko zagra takowy w Polsce.
Sądząc po frekwencji na jedynym koncercie w Warszawie, nie ma on niestety
tutaj zbyt wielu fanów... Jakieś 10 lat temu byłam na koncercie w Berlinie
i to było niesamowite widowisko i przeżyvie, ale wtedy byłam młoda i wolna,
bez zobowiązań, a teraz to już niestety inna bajka ;)

Martella

Też byłam na koncercie na Bemowie, przy barierce w sektorze drugim, no i niestety było mi wsyd przez ludzi, bo jak Lenny powiedział, że chce nas zobaczyć, reflektory oświetliwy publiczność no i sektor pierwszy był trochę pustawy przy końcu. I szczerze to byłam trochę zdziwiona, że krakowskie biuro festiwalowe zaprosiło własnie Lenny'ego na gwiazdę wieczoru, widać oni wierzyli, że przyciągnie tłumy, no i przyciągną. Myślę, że wianki można potraktować jako promocję Lenny'ego w Polsce. I jestem pewna, że na następnym płatnym koncercie Lenny'ego u nas, będzie frekfencja większa. I mam ogromną nadzieję, że Polska znajdzie się na trasie koncertowej z następną płytą.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones