Ależ oglądalibyśmy. Jak pisze Płażewski:
"Gdyby nie istnieli bracia Lumiere'owie, palma pierwszeństwa w parę tylko miesięcy później przypaść mogła w udziale Amerykaninowi Armatowi, Polakowi Prószyńskiemu, Anglikowi Friese-Greenowi, Niemcom: Składanovsky'emu lub Anschutzowi, Rosjanowi Ticzence. Wszyscy oni budowali aparaty podobne do Lumiere'owskich, czasem nawet dowcipniejsze technicznie, zabrakło im jednak pieniędzy, projektorów lub po prostu szczęścia. Aparat braci Lumiere pierwszy osiągnął takie rezultaty techniczne, że można je było zademonstrować publicznie. "
to zabawne, gdyby Prószyński był bardziej "sprytny" niż Lumiere'owie całkiem możliwe że rozmawialibyśmy dziś o "pleografii światowej" a nie o kinematografii ;) swoją drogą polecam teaser filmu, jaki powstaje o Kazimierzy Prószyńskim: http://www.youtube.com/watch?v=fzGig55dIM8
jednak jego pozycja wśród najlepszych reżyserów jest śmieszna. Żaden był z niego twórca, to tak jakby obwołać genialnym malarzem wynalazcę farby.
nie przesadzaj; nad wynalazkiem "ruchomych obrazów" pracowało równocześnie wielu wynalazców: Edison, ale również Niemiec i Polak. Lumiere nie był nawet pierwszy tyle, że był sprytniejszy i ubiegł ich z patentem. A reżyserem nie był żadnym ale jeśli rozpowszechniał tą swoją zabawkę to jakiś ukłon mu się należy
I tak prędzej czy później kino, by powstało.Wiele wcześniejszych wynalazków utorowało drogę kinematografii.