Ja długo uważałem p. Marię Pakulnis za zupełne beztalencie i aktorkę, którą przyjęli do szkoły ze względu na walory urody. Tą opinię wykształciłem na podstawie jarmarcznego repertuaru polskiego kina z lat 90tych. Zdanie zmieniłem widząc jej świetne kreacje w kinie Kieślowskiego. Grała tam sugestywnie, bardzo naturalnie, doskonale wyczuwając scenariusz i rolę, aż żałowałem, że Kieślowski nie dał jej jakiejś większej roli.