Przyznam, że widziałem tylko morderczą oponę, ale ten powiew świerzości mnie urzekł. Bohaterem nie jest tak na prawdę opona, a my sami widzowie. Poza tym świetne zdjęcia, dopracowane kadry, ale w sumie po co ten film ktoś pyta? Bez powodu, od tak po po prostu! Czy kino zawsze musi być zaangażowane społecznie mieć jakiś przekaz? Tutaj przekaz jest ukryty, a może mi się tylko tak wydaje, że jest tam gdzie go wcale nie ma. Mniejsza o to bo i tak w ostatecznym rozrachunku to genialne kino rozrywkowe na najwyższym poziomie. Nie wiem jak wypada reszta filmów, ale muzykę pod pseudonimem Mr. Oizo robi bardzo wyszukaną jak na Electro house to słychać ciągoty w stronę eksperymenów i avant-gardy. Jego "Flat beat" zna chyba każdy kto liznął electro sound...