Jasna sprawa ! :D
Chociaż The Birthday Party także dają czadu. Muszę zabrać się jeszcze za pozostałe projekty Rowlanda - Crime & The City oraz These Immortal Souls. Współpraca z Nikki Sudden'em super, dwie solowe płyty także. Szkoda że zmarł dosyć młodo. :(

The Boys Next Door / The Birthday Party najlepsi :) Dobre też są kawałki Rowlanda i Lunch ("Shotgun Wedding Reissue" - miłość!) i płyta HTRK "Marry me tonight", którą wyprodukował. W sumie warto poznać wszystkie utwory, z którymi Rowland miał coś do czynienia. Człowiek z kosmosu! :D

A ja Crimów najbardziej z Nim lubię. Pięknie współbrzmiał z wokalistą. Dokument też wspaniały, mnie wzruszyła scena jak tacy młodzi idą paczką po ulicy, a tu bach i już Rowlanda nie ma wśród nas.
ps. był taki band Exit polski w tych klimatach i Józef Ost na EP metalbox (5 pierwszych kawałków) też próbuje coś takiego ugrać.

pozdrawiam

Nie wiem dlaczego, ale Crimów poznaję dość powoli. Na szczęście podoba mi się to co słyszę, więc według mnie Howard nie spartaczył żadnego projektu, w którym brał udział. Do tego w Crimach grał przez jakiś czas wspaniały Mick Harvey <3 Smutno, że nie ma, bo ten człowiek był bardzo płodny artystycznie przez całe swoje życie. Gdyby dane mu było chociaż kilka lat więcej, na pewno świat rozbrzmiewałby piękniej.
Dzięki za cynę o innych wykonawcach, jutro posłucham.
Fajnie, że są ludzie którzy słuchają i lubią Howarda. Wydaje mi się, że jest za mało doceniany. A zasługuje na koronę.

Harvey też mistrz :-) gdzie gra tam GRA.

Zgadzam się, że Rowland jest niedoceniany. Nie wiem jak tak wybitna płyta jak "teenage snuff film" może być tak mało znana. Na niej zresztą Harvey też sie udzielał z tego co pamiętam. :P
A kojarzycie może formację Howarda These Immortal Souls? też warta uwagi, szczególnie dobre piosenki to "Marry Me (Lie Lie)" i "One in the Shadow, One In The Sun".

Od These Immortal Souls pochodzi moja obecnie ulubiona piosenka "I ate the knife". Mick Harvey przerobił ją najlepiej na świecie, niestety nie mogę już znaleźć na yt. "Get Lost (Don't Lie!)" dobra płyta.
Też tego nie rozumiem, Howard posiadał silą wizję i talent, nie był gorszy od Cave'a, a jakoś tak przewinął się w historii muzyki mało zauważalnie. Napisał "Shivers" w wieku 16 (!) lat, to nigdy nie był jakiś tam muzyk towarzyszący Cave'owi, jak często się go odbiera.
Ale z drugiej strony nie jest aż tak źle. Niedawno widziałam, że jakiś muzyczne pismo (nie pamiętam które) wciągnęło Howarda na liste 100 najlepszych gitarzystów wszech czasów, a w kwietniu jedna z ulic na przedmieściach Melbourne została nazwana jego nazwiskiem :)