Sean Connery

Thomas Sean Connery

8,5
38 682 oceny gry aktorskiej
powrót do forum osoby Sean Connery

Oczywiście pomijając fakt, że był najlepszym dotychczasowym odtwórcą roli Jamesa Bonda, to stawiałbym jednak na jego grę w "Imieniu róży" oraz oczywiście w filmie "Rycerz Króla Artura". Ciekawi mnie Wasze zdanie na ten temat...

Bezmozgi_Ogladacz_again

trudno tak odrazu wymyślić -to przeciez aktor z ogromnym bagażem ról....
ale chyba wybiorę "Twierdzę" i " Osaczeni"

Bezmozgi_Ogladacz_again

Większość ról sir Sean'a jest świetna ale ja postawiłbym na:
1. "Człowiek, który chciał być królem"
2. "Imię róży"
3. "Nietykalni"

Bezmozgi_Ogladacz_again

1.Osaczeni
2.Twierdza
3.Imię róży
Z resztą on wybiera same dobre role i wszystkie jego postaci są perfekcyjnie zagrane, no i ten akcent...

Bezmozgi_Ogladacz_again

Mi najbardziej podobał się w "Człowiek, który chciał być królem".

Nie zgadzam się natomiast z opinią, jakoby był on najlepszym odtwórcą Bonda. Sir Roger Moore, w mojej opinii niepodzielnie rządzi w rankingu najlepszych 007...

_Ja_

Wiesz, tutaj akurat byłbym nieco ostrożny - zauważ, że kilka filmów z Rogerem Moorem to już była ewidentna przesada i przeszarżowanie, a obrazy z Connerym trzymają wysoki i mniej więcej równy poziom.
Obaj aktorzy wydawali się stworzeni do roli Bonda. Obdarzeni tym samym, cynicznym poczuciem humoru i kpiącym uśmieszkiem, ale według mnie filmy z Panem S.C. były o wiele bardziej "stonowane" i miały lepiej wyważone proporcje :) Pozdrawiam.

Bezmozgi_Ogladacz_again

Właśnie najlepsze w Rogerze Moore było to, że robił sobie jaja. Ponadto, przesada w Bondach stoi na porządku dziennym, a w porównaniu do filmów z szajsmenem Brosnanem, Bondy z Rogerem zdawały się być rzeczywistością.
Poza tym, ten klimat Bondów - Alpy, Lotos i wiele innych - to było coś fantastycznego. Ja szanuje Twoją opinie, gdyż zdania na temat najlepszego Bonda są mocno podzielone, a obaj byli w tych rolach świetni. Reszta to już kwestia gustu...

Prawdę mówiąc, uważam, że każdy Bond w wykonaniu Moore'a był świetny i przewyższał obrazy z Seanem. Paradoksalnie, mój ulubiony Bond z Connery'em to Nigdy nie mów nigdy, czyli film niezaliczany do serii.

Myślę ponadto, że Moore miał lepszą twarz do tej roli. Prawdę mówiąc, o wiele bardziej wolę Seana, jako siwego mężczyznę, niż młodego człowieka... Jak zakapior wyglądał w młodości...

Pozdrawiam...

_Ja_

Ja również Twoją opinię szanuję i faktycznie, nie jesteś w niej odosobniony - Roger Moore ma wielu fanów i wielu właśnie (m.in. moja mama ;)) jego uważa za najlepszego Bonda. Ja jednak kilku obrazów z nim przetrawić nie mogłem, mianowicie "Zyj i pozwól umrzeć" (totalna nuda i żenada) oraz częściowo "Moonraker", który był świetny, ale miał niepotrzebnie wstawione niektóre przesadnie groteskowe sceny.
Samego Rogera Moore stawiam na drugim miejscu zaraz po Connerym.
"Nigdy nie mów nigdy"... hm, jest to bezczelna kopia "Operacji Piorun" więc myślę, że jednak palma pierwszeństwa należy się tu pierwowzorowi ;)
Natomiast jeszcze słówko o Brosnanie. Mówisz o nim "szajsmen". A ja myślę, że tu nie o niego bardziej chodzi, bo z rolą radził sobie doskonale, ale nie miał szczęscia do reżyserów. Spotiswoode, który z najsłynniejszego obrazu szpiegowskiego potrafił zrobić filmową wersję "Sennika Egipskiego", czy Tamahori, którego film głupotą może zabić każdego mało odpornego człowieka.
Wracając jeszcze do Connery'ego - faktycznie - należy do wąskiego grona ludzi, którzy im są starsi, tym lepiej wyglądają, ale jego twarz nie budzi moich zastrzeżeń, jeśli chodzi o odtwarzanie roli agenta 007 (zresztą Moore'a też nie). Sorki za przydługi wywód i pozdrawiam ;)

Bezmozgi_Ogladacz_again

Do konsensusu w sprawie, kto jest lepszym Bondem, chyba nie dojdziemy, więc uznajmy, że obaj byli wspaniali...
Brosnan nie miał szczęścia do reżyserów i... scenarzystów, a to że przyjmował kolejne role czyni go, w mojej opinii szajsmenem...
Pzdr...

_Ja_

Oczywiście - to napisałem :) Obaj byli wspaniali ;) A to, który z nich jest subiektywnie lepszy to sprawa no... hm... subiektywna przecież :) Są gusta i guściki ;) A więc jednak konsensus osiągnięty =] Pozdrawiam :)

Bezmozgi_Ogladacz_again

"AGRESJA"

Wiadomo, był 007, i to tym najlepszym,
Ba!, był aktorem kina akcji po 60-tce! ("Polowanie na czerwony Październik", "Twierdza", "Osaczeni").
Wszechstronny był niesamowicie, no bo czego on nie grał?
Był człowiekiem, który chciał być królem!, Robin Hoodem, nauczycielem Nieśmiertelnego Christophera Lamberta, ojcem Indiany Jonesa, był nawet... smokiem!

Nie był nieomylny, grał w filmach po prostu złych („Shalako”, „Wielki napad na pociąg”, „Zardoz”, „Meteor” „Presidio”, „Wydział Rosja”, „Wschodzące słońce”), ale właśnie to jak bezwiednie wydobywał się na wierzch z tarapatów imponowało!

A było tak, bo przede wszystkim był artystą. Wiecznie poszukującym nowych wyzwań, nie bojącym się próbowania czegoś nowego.

Był znakomitym aktorem dramatycznym, nie zawsze z tego powodu właściwie docenianym.
A przecież jest wyborny u Hitchcocka w "Marnie" w roli męża-gwałciciela(?!) swojej żony,
https://www.filmweb.pl/film/Marnie-1964-7565
jako zakonnik-detektyw w "Imieniu Róży",
czy jako zgorzkniały, przegrany policjant w "Nietykalnych"
https://www.youtube.com/watch?v=_d5jXDvrOu4

Pięciokrotnie (!) grał u SIDNEYA LUMETA („Wzgórze”, „Agresja”, „Taśmy prawdy”, wyborny drugi plan w „Morderstwie w Orient Expressie”, i w „Rodzinnym interesie”).
Śmiem twierdzić, że to w jego filmach grał najlepiej.
Czy to w filmie wojennym "WZGÓRZE"
https://www.filmweb.pl/film/Wzg%C3%B3rze-1965-11836
czy to kryminale "AGRESJA"
https://www.filmweb.pl/film/Agresja-1972-10687

Role zupełnie pozbawione hamulców - wręcz na granicy aktorskiego obłędu. Doskonałe.
Zupełnie niezauważone.

I ciekawostka - wręczał Złotą Palmę Andrzejowi Wajdzie za "Człowieka z żelaza"!
https://www.youtube.com/watch?v=6zOl78D7RP0


Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones