Jeden film z nią w roli głównej mi wystarczył, by mieć pewność, że nie chcę jej więcej oglądać na ekranie. W "Another me" oprócz scen płaczu, grała niesamowicie sztywno, do tego barwa głosu tylko potęgowała to wrażenie... Sceny, które powinny być pełne burzliwych emocji... wydawały się płytkie. Jakby nie potrafiła odwzorować na planie odpowiednich uczuć, pokazać ich jak inni aktorzy.
Z wyglądu trochę Shailene Woodley mi przypomina.