Biorąc pod uwagę sequele Avatara w przyszłości, szkoda, ze go uśmiercili w "jedynce"
bo cholernie chciałbym go jeszcze raz zobaczyć w akcji!
Popieram. Ponoć Grace i Trudy mają zostać ożywione, więc może i Miles wróci?
Ale wiesz co? Jeżeli tak się stanie to chyba znienawidzę ten film... Bo jaką wartość będą miały sceny ich śmierci?
W skrócie: żałuję że nie żyję, ale mam nadzieje że martwy pozostanie ;).
Faktycznie to mogłoby być totalnie zjechane, umierasz w jednej części i wracasz w drugiej; to nie terminator ;)
Jednak z całego Avatara to najbardziej się boję tego, że druga część może być dużo gorsza od pierwszej. Bo to teraz "jedynka" jest wzorem, odnośnikiem i w całej swej perfekcji może być tak, że w czasie premiery "dwójki" albo będzie się czuło niedosyt, albo będzie to kompletna strata czasu!
W końcu jak już wspomniałem to nie terminator, gdzie "jedynka" była dobra, a dwójka jeszcze lepsza!
Cóż, ja jednak liczę na coś takiego i liczę na Cameroona!
pzdr!
Jak na razie nie pozostaję nic, jak mieć nadzieję (albo dofinansować dzieło, choć Cameron pieniędzy raczej nie potrzebuję :P).
Mam na tą szczerą nadzieję!
Niestety, jeżeli oglądałeś making-off'y i czytałeś zapowiedzi AVATAR'a 2, to wypowiedziane przez aktorów zdania, bardziej nakierowywały na wskrzeszenie. Głównym hasłem jest "Na Pandorze nic nie umiera". Albo "W Science-Fiction wszystko jest możliwe".
Nie podoba mi się koncepcja ich zmartwychwstania. Retrospekcje to byłby dobry pomysł.
Scena śmierci Trudy została nakręcona w taki sposób, że widać tylko wybuch jej helikoptera, a martwe ciało nie zostało ukazane, więc do końca nie wiadomo czy to owe martwe ciało było faktycznie martwe. xd Natomiast Grace na pewno będzie miała ścisły związek z Drzewem Dusz, a przynajmniej tak przypuszczam.
Jego rola pułkownika w Avatarze była nie samowita. Tam pokazał prawdziwego wojskowego trepa. A scena jak walczyw Mechu świetna. Oraz ta co walczył bez maski tlenowej na powierchni Pandory.