Nie wiem czemu, ale jak widze tego aktora (w szczegolnosci w "Nikicie"), to zawsze moje pierwsze skojarzenie brzmi: "O, Sean Bean". Nie wiem, może tylko mi się tak wydaje.
W zasadzie, to z wygladu raczej do Beana niezbyt podobny, ale jeśli chodzi o role, w ktorych się podoba to rzeczywiscie podobieństwo jest. Dla mnie Karyo utkwił w pamięci po obejrzeniu Dobermana (podobnie zresztą jak Vincent Cassel - film rewelacyjny), a Bean również zachwyca głównie w rolach "czarnych charakterów", a w sumie szkoda, bo mógłby spróbowac sprawdzić sie czasem w roli "tego dobrego".