mialam zaszczyt widziec go na zywo na scenie „jesus christ superstar” podczas tegorocznej europejskiej trasy - pan Ted jest juz kultowa postacia. moze i wiek i glos nie ten-ale w fanach JCS budzi niezmiennie megapozytywne emocje:) i juz na zawsze pozostanie Jezusem :D najlepszy przyklad jak jedna rola potrafi „ustawic”na cale zycie;) jestem szczesliwa, ze moglam widziec musical na zywo wlasnie z nim :) niewatpliwie jedna z najwazniejszych postaci Broadway’u :) polecam- kto moze
niech kupuje bilety:)))
Wspaniała sprawa i niesamowite wspomnienia :-) To prawda,postać kultowa a czas,cóż...nie jest łaskawy dla nikogo,ale myślę że chociaż zmienia się ciało,barwa głosu i gust lub poglądy i to w środku jest ten sam Ted - hipis,podobno wspaniały i życzliwy człowiek ;-) Dobrze że jest szczęśliwy,z tego co słyszałam :-)