Podwójna migrena

Bądźmy szczerzy. Jeszcze zanim zobaczymy ten film, już wiemy, że będzie zły. Bardzo zły. Wystarczy spojrzeć na sam tytuł. Jednak mimo wszystko jest coś w tego typu tandetnych, niskobudżetowych
Bądźmy szczerzy. Jeszcze zanim zobaczymy ten film, już wiemy, że będzie zły. Bardzo zły. Wystarczy spojrzeć na sam tytuł. Jednak mimo wszystko jest coś w tego typu tandetnych, niskobudżetowych produkcjach, że chce się je oglądać. Mechanizm jest taki sam jak podczas mijania miejsca wypadku samochodowego. Każdy wie, że czeka go straszny widok, a jednak prawie nikt nie odwraca głowy.

Jak zwykle tytułowe monstrum musi mieć kim napełnić sobie żołądek. Najlepsze jest młode i świeże mięsko, więc tradycyjna grupka studentów będzie jak znalazł. Tym razem młodzież bierze udział w rejsie edukacyjnym. Rzecz jasna ich wyprawa szybko zmieni się w walkę o przetrwanie. Nawet gdy szczęśliwcy dotrą do brzegu, okaże się, że wysepka zacznie tonąć...

Główną atrakcją miał być rekin. Pomysł z dwugłową bestią, przy całej swej absurdalności, był nawet fajny. Niestety tytułowe monstrum wygląda fatalnie. Choć niektóre podwodne sceny, z jego udziałem, prezentują nawet niezłe CGI, wszelkie pozytywne wrażenia są miażdżone nadwodnymi ujęciami. Najgorzej wypadają ujęcia paszczy podczas ataków. Rekin wygląda tak sztucznie, że można zastanawiać się z czego został wykonany. Może lycra? Powagi nie dodają też plastikowe zęby, które za każdym razem wyginają się w dziwaczny sposób.

Scenariusz oczywiście jest dziurawy jak ser szwajcarski, a ilość dziur jest równa liczbie absurdów. Nie chcę psuć nikomu zabawy (to możliwe?) podczas oglądania, jednak kilka kwiatków zasługuje na wymienienie. I tak przykładowo: dwugłowy rekin jest na tyle silny, by spowodować zatonięcie łodzi, ale już nie potrafi sforsować małej, drewnianej kaplicy zanurzonej w płytkiej wodzie. Podobnych atrakcji, podczas seansu,  można odkryć jeszcze bardzo dużo. Wisienką jest oczywiście tonięcie wyspy, ale to już zdradziła wytwórnia w opisie.

Skoro wszystko inne zawodzi, trzeba zastosować ostatnią deskę ratunku, by utrzymać widza do końca. Jej rolę pełnią oczywiście ładne dziewczyny, obowiązkowo odziane jedynie w dwuczęściowe bikini, a czasem też zdejmujące górę. Pod tym względem trzeba szczerze powiedzieć, że każda z aktorek dobrze wypełniła swe zadanie. Carmen Electra niemal w każdej scenie bawi się włosami, albo się wygina coraz bardziej plecy. Doprawdy wielki aktorski talent. Myślę, że ma ona wielki potencjał na dobrą karierę przed kamerą. Musi tylko zmienić branżę.

Wróćmy jeszcze na chwilę do rekina. Dlaczego warczał? Przecież rekiny to cisi zabójcy, atakujący z zaskoczenia. Rozumiem, że na papierze to może wydawać się dobrym zabiegiem, który dodatkowo podnosi adrenalinę. W filmie się to jednak nie sprawdza. Mówiąc wprost: jest bezsensowne. Rekiny nie warczą, nie syczą ani nie wydają żadnych innych dźwięków. Czas najwyższy, by filmowcy to zapamiętali.

"Dwugłowy rekin atakuje" jest po prostu fatalny. Zawodzi dosłownie każdy element. Mimo to można go zobaczyć, by na własne oczy przekonać się, jak bardzo twórcy potraktowali temat na serio. Ten fakt tak rozśmiesza, że naprawdę idzie obejrzeć całość za jednym zamachem. Zresztą jest dwugłowy rekin, są gołe cycki, więc po co sens i logika? Niektórym wystarczy przecież sama druga składowa. 
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones