Recenzja filmu

Może pora z tym skończyć (2020)
Charlie Kaufman
Jesse Plemons
Jessie Buckley

Może pora obejrzeć to jeszcze raz

Najnowsze dzieło Charlie'ego Kaufmana jest jak sen, w którym nic nie wydaje się prawdą, a na końcu okazuje się, że wcale nie śnimy. Reżyser ten zdążył nas już przyzwyczaić do swojego
Najnowsze dzieło Charlie'ego Kaufmana jest jak sen, w którym nic nie wydaje się prawdą, a na końcu okazuje się, że wcale nie śnimy. Reżyser ten zdążył nas już przyzwyczaić do swojego niepodrabialnie zagmatwanego stylu i specyficznie skutecznego w osłupianiu widza scenariuszu. Sam jestem jego entuzjastą. Uwielbiam tę niejednoznaczność, którą zamieszcza między ujęciami i iście absurdalne zwroty akcji, które zupełnie niełatwo z jego fabuł wyłuskać. W "Może pora z tym skończyć" jest podobnie. Pierwszy akt filmu to nic innego jak zwykły test dla widza, który zmuszony jest wysłuchać półgodzinnej rozmówki filozoficznej dwójki głównych bohaterów. No i weź chciej oglądać dalej! Właśnie – i tu tkwi pies pogrzebany.

Owa konwersacja to tylko prolog, trochę przydługawy, w pewnym momencie zapętlający temat i wyczerpujący go w każdym calu. A jednak ciągnący się dalej. To przykład nauczycieli w postaci filmowych charakterów. Zdają się oni pisać nam na tablicy, o co w produkcji ma chodzić, ale celowo robią to nieprecyzyjnie, licząc na to, że odrobiliśmy zadanie domowe i potrafimy teraz z podanych nam danych sknocić jakąś konkluzję. Zarówno Jesse Plemons, jak i Jessie Buckley swoje kwestie prezentują nam w tak nieoczywistym wydaniu, że prawie niemożliwe jest odgadnąć, czy to, co mówią, ma jakiekolwiek znaczenie, czy jest tylko jednym ze składników skomplikowanego procesu przemijania i nie ma pozostać z nami na dłużej.
 
Taki w zasadzie jest cały film – nie do końca zrozumiały, powtarzający się i bardzo specyficzny. Punktem kulminacyjnym wszystkiego jest przyjazd dwójki głównych bohaterów do rodziców mężczyzny. A stamtąd jest jak z wysokiej górki: zjazd bez trzymanki i nie warto czymkolwiek się podpierać, bo w tym cały sens seansu. Tylko bez ostrożności można film intepretować. Ale trzeba intepretować, inaczej nie ma większego sensu.
 
Myślę, że warto obejrzeć go więcej niż raz i nie dać się wydźwiękowi tytułu – bo z tą produkcją nie należy kończyć. Świetne kreacje aktorskie i wiele różnych płaszczyzn, na których można odbierać puentę filmu to nie jedyne zalety tego wszechstronnego popisu artystycznego. Po prostu polecam, niekoniecznie tym, którzy spodziewają się wielce emocjonalnej projekcji, a widzom, którzy lubią czasem wysilić się mentalnie.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W swoim najnowszym filmie "Może pora z tym skończyć" Charlie Kaufman po raz kolejny zaprasza nas na... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones