Recenzja filmu

Niebo (2002)
Tom Tykwer
Cate Blanchett
Giovanni Ribisi

Ameryka po europejsku

Kieślowski wraz z Krzysztofem Piesiewiczem stworzyli scenariusz, który miał być prawdopodobnie pierwszą częścią trylogii. Po śmierci mistrza jego wspólnik dokończył scenariusz, a teraz Tom
Kieślowski wraz z Krzysztofem Piesiewiczem stworzyli scenariusz, który miał być prawdopodobnie pierwszą częścią trylogii. Po śmierci mistrza jego wspólnik dokończył scenariusz, a teraz Tom Tykwer, młody i zdolny reżyser niemiecki, przełożył go na ekran. Tak powstało "Niebo". Film ukazuje historię prosto z amerykańskiego filmu sensacyjnego. Bomba, więzienie, miłość, ucieczka pojawiają się obecnie na ekranach dość często. Jednak sposób, w jaki ta historia została przedstawiona, zdjęcia, muzyka tworzą nastrój z europejskiej produkcji. Sceny, które w amerykańskim filmie byłyby najbardziej efektowne, które stałyby się możliwością do popisu dla mistrzów efektów specjalnych, tu były dyskretnie, symbolicznie ukazane. Śmierć czterech osób to nie krzyk, krew i rozbite szkło, to tylko hałas i światło, które ukazuje się w szparze drzwi. W niebie cała akcja, wydarzenia stoją jakby na drugim planie. Ważniejszy jest aspekt psychologiczny, uczucia, doznania. Zostały one ukazane poprzez częste zbliżenia twarzy bohaterów. Obserwujemy ich oczy, ruchy mięśni twarzy. Dzięki kamerze widzimy ich dusze. To nie tylko zasługa operatorów, ale w głównej mierze aktorów, którzy po mistrzowsku oddają uczucia. Mówię tu szczególnie o Giovannim Ribisim, dla którego, wydawałoby się, ta rola została napisana. Jego twarz, figura, ruchy ukazują psychikę tego młodego, nieśmiałego człowieka. Trochę inaczej jest z Cate Blanchet. Tak naprawdę nigdy nie wiemy, co myśli grana przez nią bohaterka. Jest skryta, zamknięta w sobie, a jednocześnie nieszczęśliwa i zmęczona życiem. W ciągu trwania filmu Philippa prawie w ogóle się nie uśmiecha. Młoda aktorka doskonale pokazuje stosunek do świata, jaki prezentowała ta postać. Oglądając film, należy zwracać uwagę na wszystko. Wszystko bowiem w tym filmie coś oznacza. Jak na dzieło Kieślowskiego przystało, jest ono nasycone symbolami i kontrastami. Kolor ubrania, miejsce schronienia to wszystko ma duże znaczenie w odbiorze filmu. Znaczenie ma tu także światło, które jakby ukrywa zło, nie eksponuje go. Czasem natomiast nie świeci, a oświetla pewne sceny. Pewnego rodzaju symbolem jest w filmie delikatna muzyka. Skupić by się należało także na tytule, jak został przedstawiony, co oznacza. Przecież niebem nie są narkotyki, bomby, morderstwa. Philippa nie jest Bogiem, który dokonuje sądu ostatecznego, a Fillipo mimo swej niewinności na anioła nie wygląda. Miłość, oto co jest rajem dla bohaterów. On wkracza do niego od razu, ona musi wcześniej załatwić "ziemskie sprawunki", wyspowiadać się z grzechu i już razem udają się "najwyżej gdzie można dolecieć". Cudowne zdjęcia, ładna (tak, to jest właśnie odpowiednie słowo - ładna) historia, ukazująca, że miłość przezwycięży wszystko, pokona niemożliwe do przebycia przeszkody. Nawet w ówczesnym, strasznym świecie ma szansę przetrwania. Pojawia się tam, gdzie jej się nikt nie spodziewa. Nadchodzi nagle i zaskoczenie, porywając ze sobą ofiary. Jednak, przyznaję szczerze, spodziewałam się czegoś głębszego, mocniejszego, po prostu lepszego. Nazwisko Kieślowskiego sugeruje coś naprawdę "głębokiego", a ten film był, pomimo amerykańskich motywów, taki prosty. Może właśnie niebo jest takie proste, łatwe i czeka na nas już na Ziemi?
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Są filmy, które ogląda się raz i natychmiast o nich zapomina, są filmy do których wraca się z chęcią, a... czytaj więcej
Alfred Hitchcock powiedział kiedyś, że "film to życie, z którego wymazano ślady nudy". Trudno jest mi się... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones