Marcus, coś ty narobił.

Seria "Piątku trzynastego" z każdą kolejną częścią była coraz gorsza, ale to właśnie dziewiąta odsłona jest niezaprzeczalnym gniotem. Mimo poprzednich wyczynów twórców nie spodziewałem się, że
Seria "Piątku trzynastego" z każdą kolejną częścią była coraz gorsza, ale to właśnie dziewiąta odsłona jest niezaprzeczalnym gniotem. Mimo poprzednich wyczynów twórców nie spodziewałem się, że przyjdzie mi oglądać coś na tyle złego i bezczeszczącego imię tytułowego mordercy. Trudno w filmie tym szukać jakichkolwiek plusów, ale zanim do tego przejdziemy, wypadałoby przybliżyć nieco fabułę nieszczęsnego "Jason idzie do piekła".

Śledztwo wszczęte przez FBI w sprawie tajemniczych morderstw mających miejsce na ulicach Nowego Jorku doprowadza stróżów prawa do psychopatycznego mordercy Jasona Voorheesa. Niczego nie świadom zabójca w masce hokeisty atakuje młodą agentkę w obozie nad Crystal Lake i zostaje złapany, po czym wysadzony w powietrze. Szczątki Jasona zostają poddane sekcji zwłok, podczas której jego duch wchodzi w ciało badającego go koronera i wszystko zaczyna się od nowa. W ślad za nim podąża Creighton Duke, który twierdzi, że zna sposób na pokonanie psychopaty.

Twórcy chcieli zakończyć serię z przytupem, ale coś im nie wyszło. Mimo dość klimatycznego początku, z każdą minutą jest coraz gorzej, a pomysły twórców po prostu powalają na kolana. Oglądamy typowe dla filmów o zombie akcje z umarlakami, czekając na pojawienie się Voorheesa we własnej osobie, ale nawet to wychodzi miałko. Charakterystycznym miejscem dla "Piątku trzynastego" od zawsze był obóz Crystal Lake, gdzie Jason szlachtował swoje ofiary coraz to dziwniejszymi przedmiotami, a w tej odsłonie pojawia się ono tylko na początku. Nawet nastolatkowie zostali zastąpieni przez dorosłych, a sam morderca wygląda inaczej, co w jego przypadku jest zdecydowanym minusem. Reżyseria przywodzi na myśl typowe filmy klasy Z lat dziewięćdziesiątych, a sam scenariusz ma pełno dziur i nie stroni od głupich dialogów.

Jeśli chodzi o grę aktorską to tylko i wyłącznie Hodder daje radę, ale przecież on nawet nic nie mówi. Postacie, które pojawiają się na ekranie, są niesamowicie płaskie i zdaje się, że nie wiedzą, co tak naprawdę mają robić. W poprzednich częściach obsada jeszcze jakoś dawała radę, ale tutaj trudno powiedzieć o nich cokolwiek dobrego.

Jednym z niewielu plusów jest muzyka. Klimatyczne i dopasowane do sytuacji kawałki Manfrediniego były świetnym wyborem. Zresztą, żadna część "Piątku" nie posiada złej oprawy audiowizualnej. Szkoda tylko, że po raz kolejny postanowiono zrezygnować ze znanego z pierwszych odsłon cyklu "sapania" Jasona.

Podsumowując, "Piątek trzynastego IX: Jason idzie do piekła" to coś naprawdę złego. Seria od dawna staczała się na dno, ale tym razem w końcu go sięgnęła. Mimo uwielbienia dla niej poczułem się naprawdę zawiedziony tym, co zaserwował nam Adam Marcus. Totalny gniot - tak właśnie bym to określił.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dziewiąta już odsłona słynnej serii "Piątek trzynastego" , która od pewnego czasu staczała się coraz... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones