Recenzja filmu

Strażnicy Galaktyki (2014)
James Gunn
Waldemar Modestowicz
Chris Pratt
Zoe Saldaña

Galaktyczna piątka

Galaktyczny szop i spółka podbijają serca widzów, a także dominują światowy box office. W sumie to nic wyjątkowego, ponieważ od jakiegoś czasu każdy film z MCU (Marvel Cinematic Universe)
Galaktyczny szop i spółka podbijają serca widzów, a także dominują światowy box office. W sumie to nic wyjątkowego, ponieważ od jakiegoś czasu każdy film z MCU (Marvel Cinematic Universe) zdobywa uznanie oglądających i zarabia ogromne pieniądze. No właśnie, czym więc "Strażnicy Galaktyki" różnią się od innych produkcji Marvela?

   

Porównania "Strażników" z "Avengers" pozbawione są większego sensu, ponieważ łączy je tylko to, że w filmie występuje grupa bohaterów walcząca z jednym wrogiem. Główni bohaterowie tego drugiego gościli już na ekranach, każdy zainteresowany zdążył sobie wyrobić zdanie na ich temat i wybrać swojego ulubionego bohatera. Następnie wystarczyło umieścić ich w jednym filmie, zachowując unikalny styl każdego z nich, dobrać "tego złego" i przepis na sukces jest gotowy. Oczywiście, część postaci drugoplanowych poznajemy po raz pierwszy, ale wszyscy wiemy na kim skupia się kamera. "Strażnicy" natomiast to nowa lokacja, nowi bohaterowie (każdy z innym emocjonalnym bagażem), tylko styl pozostaje ten sam - ma być lekko i zabawnie.

Historię zaczynamy od Star-Lorda (Chris Pratt), łowcy nagród na zlecenie, który swoim charakterem przypomina nieokiełznanego nastolatka, sypiąc żartami na lewo i prawo. Później poznajemy bezwzględną zabójczynię Gamorę (Zoe Saldana). Dalej napotykamy szopa po przejściach - Rocketa (Bradley Cooper) oraz jego drewnianego towarzysza Groota (Vin Diesel). Do tej plejady dołącza jeszcze szukający zemsty Drax (Dave Bautista). Nie będzie wielkim zaskoczeniem, jeżeli powiem, że z całej grupy najlepiej wypada Rocket. Mały majsterkowicz z zamiłowaniem do broni palnej, który ma drobne problemy z panowaniem nad sobą i nie odpuści żadnej okazji by kogoś zripostować (czy też może mniej grzecznie "przypyskować") czy rozluźnić atmosferę dobrym żartem. Naprawdę dobry voice-acting Bradleya Coopera tylko polepsza odbiór tej postaci. Star-Lord jest kreowany na lidera całej grupy, ale przydałoby mu się więcej dojrzałości. Przypomina trochę młodego Hana Solo z "Gwiezdnych Wojen". Groot wydaje się postacią idealnie pasującą do Vina Diesla, który radzi sobie naprawdę dobrze w wypowiadaniu ciągle tego samego zdania i tego typu ról aktor powinien się trzymać. Pochwalić mogę jeszcze Dave'a Bautiste. Nie jestem fanem byłych zapaśników, którzy próbują przenieść swoje umiejętności aktorskie z ringu na ekrany kin, jednak jako Drax wypada całkiem znośnie. Wygląda groźnie, rola nie wymaga od niego wachlarza emocji czy wielkiego talentu aktorskiego i ogląda się go przyjemnie. Z całego zestawienia najgorzej wypada Gamora. Postać grana przez Zoe Saldanę obok tych wszystkich bardzo zróżnicowanych i barwnych bohaterów wypada trochę bezuczuciowo i blado. Słabo wypada także czarny charakter - Ronan (Lee Pace). Brakuje mu charyzmy. Niby bezwzględny, jednak na ekranie tego nie widać. Wiemy tylko, że kiedyś coś zrobił. Jego celem jest zniszczenie planety, jednak nie widać po nim wielkich starań w realizacji tego celu. Może jest to spowodowane tym, że akcja filmu nie skupia się aż tak bardzo na postaci złoczyńcy, tylko stara się nas przybliżyć do bohaterów. Również, fakt że Ronan jest tylko przystawką przed tym "prawdziwym złym" osłabia tę postać.

James Gunn w swoim widowisku stawia przede wszystkim na humor oraz akcję. Nie ma w filmie momentu, który byśmy chętnie wykorzystali na krótką drzemkę lub wyjście do toalety, a żartów jest tutaj więcej niż w niektórych komediach. Trudna przeszłość bohaterów stara się momentami odejść od zabawnej konwencji, co nie do końca się sprawdza i momentami możemy poczuć, że dowcipów jest zbyt wiele. Oczywiście w tej ekranizacji komiksu nie mogło zabraknąć patosu i motywów znanych z innych filmów o superbohaterach. Mamy tutaj dramatyczną akcję ratunkową, wielkie zjednoczenie przeciwko wspólnemu wrogowi czy moment załamania i trochę smutku. Reżyser starając się "wyluzować" cały film sprawił, że te elementy wydają się być jeszcze bardziej oklepane niż zwykle.

Galaktyka oraz lokacje zamknięte w "Strażnikach" są widowiskowe i estetyczne. Nie jesteśmy zewsząd atakowani rozbłyskami światła jak w "Star Treku" J.J. Abramsa, wnętrza statków kosmicznych są zrobione szczegółowo, a cały film pod względem wizualnym prezentuje się bardzo dobrze. Ścieżka dźwiękowa jest świetnym kontrastem do otaczającego nas filmowego świata. Hity lat 70. i 80. odtwarzane na równie starym Walkmanie Star-lorda pasują idealnie do konwencji filmu.

   

"Strażnicy Galaktyki" jest dobrym wstępem do nowego uniwersum kreowanego przez Jamesa Gunna, jednak nie uchronił się kilku błędów. Fabularnie dostajemy ciekawą, acz niezbyt skomplikowaną historię, skupiającą się bardziej na odkrywaniu nowych postaci niż popychaniu akcji do przodu. Jestem jednak przekonany, że reżyser po zapoznaniu nas z nową serią w drugiej części zaserwuje genialne widowisko, a tymczasem zachęcam każdego, aby zapoznał się ze "Strażnikami".
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Filmy wychodzące spod skrzydeł Marvel Studios ogląda się jak kolejne odcinki serialu. Jedne są lepsze,... czytaj więcej
Tytułowy przydomek swego czasu media nadały piłkarskiej drużynie Realu Madryt. W klubie ze stolicy... czytaj więcej
W odległej galaktyce, dawno, dawno temu... pewien wizjoner przedstawił światu historię młodego chłopaka,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones