Recenzja filmu

Ziemia obiecana (1974)
Andrzej Wajda
Daniel Olbrychski
Wojciech Pszoniak

Walc czasu minionego

Niektórzy twierdzą, że wybitne filmy powstają z drugorzędnej literatury, gdyż tylko wówczas materia literacka nie przesłania materii firmowej. Andrzej Wajda dowiódł swoją twórczością, że ta
Jeszcze dziś wokół mnie wiruje z lekkością wspomnienia ten walc. Przywodzi na myśl inny znany polski utwór - poloneza "Pożegnanie Ojczyzny" Michała Ogińskiego. Jednak walc skomponowany przez Wojciecha Kilara do filmu Wajdy "Ziemia obiecana" jest pożegnaniem świata ziemiańskiego, który nieuchronnie przegrać musi ze światem rodzącego się drapieżnego kapitalizmu. Wielokulturowy łódzki tygiel schyłku wieku XIX, wypełniony przez Żydów, Niemców, Rosjan i Polaków próbujących wyrwać kawałek trudnego do zdobycia dostatku, to miejsce gdzie ten walc zostanie zagłuszony przez dynamiczny rytm dziewiarskich maszyn rodzącego się przemysłu. Trójka przyjaciół - pochodzący z ziemiańskiej, polskiej rodziny Karol oraz syn niemieckiego fabrykanta Maks i Żyd Moryc - zderzy tu swoje marzenia z bezwzględną rzeczywistością. A ponieważ w tym świecie działa brutalny darwinizm, za sprawą którego przeżyją tylko najsilniejsi, będą musieli zdusić w sobie młodzieńczy romantyzm i dynamicznie wejść w nowe czasy.

Życie w skąpanym w zieleni dworku, w którym wychował się Karol Borowiecki, zdaje się być zdefiniowane przez mickiewiczowską formułę "Sławianie my lubim sielanki". To życie w czasie zatrzymanym, życie świata, którego już nie ma, niczym tego z poematu "Pan Tadeusz", który po latach posłuży Wajdzie za "scenariusz" do kolejnego filmu o przemijaniu tradycyjnej polskiej kultury. Egzystencja ziemiańskiego dworu jest spowolniona, jakby naznaczona starczym niedołęstwem. Przypomina się tu inny dwór z filmu Wajdy "Panny z Wilka" i anegdota o tym, jak to reżyser zżymał się na powolny rytm tego filmu, dopóki Krystyna Zachwatowicz nie wytłumaczyła mu, że przecież "konfitur nie da się robić szybko". Na drugim biegunie jest pulsująca dynamiczną energią przemysłowa Łódź. Ta energia wciąga ale też niszczy tych, którzy nie potrafią za nią nadążyć - tu warto wspomnieć o scenie, w której maszyna wciąga i miażdży rękę jednego z robotników. To bezwzględny okrutny świat, w którym nie ma miejsca na sentymenty i słabości. Rodząca się cywilizacja wielkoprzemysłowa jest atrakcyjna pomimo jej bezwzględności i okrucieństwa.

To film o fascynacji pieniądzem. Mimo iż niewątpliwie sympatie zarówno Władysława Reymonta jako autora powieści "Ziemia obiecana", jak i reżysera filmu oraz samych widzów ulokowane są po stronie świata który już przemija, siła tej fascynacji mimowolnie udziela się widzowi.

Zwracano uwagę na fakt, że wspomniana tu scena wypadku w fabryce mogłaby zostać nakręcona przez Quentina Tarantino czy Roberta Rodrigueza. Słynna scena erotyczna Karola z Zuckerową była jedną z najmocniejszych, jakie nakręcono w polskim kinie, i do dziś nie mogę darować Andrzejowi Wajdzie usunięcia jej z reżyserskiej wersji filmu, jakby sam nagle przestraszył się własnej śmiałości. Podstawową dyrektywą moralną bohaterów filmu jest zasada, że cel uświęca środki. Tytułowa ziemia obiecana roztacza miraże materialnego spełnienia dla tych, którzy wyzbędą się oporów moralnych. Karol nie tylko inwestuje posag narzeczonej w budowaną z przyjaciółmi fabrykę, ale też bez skrupułów zdradza Ankę z Zuckerową, by tą z kolei porzucić dla innej bardziej intratnej partii. Nie zawaha się też, by w finale wydać polecenie krwawego stłumienia robotniczego protestu. Inni bohaterowie filmu również demonstrują moralny nihilizm.

Wajdę zawsze pociągała owa zapożyczona z kina amerykańskiego dynamika dziania się, biegunowo różna od prześmiewczej charakterystyki kina polskiego zawartej w "Rejsie" Piwowskiego: "A w filmie polskim, proszę pana, to jest tak: nuda… Nic się nie dzieje, proszę pana. Nic." W najlepszych filmach Andrzeja Wajdy akcja galopuje - tak jest w "Popiele i diamencie", "Ziemi obiecanej", "Weselu" czy "Człowieku z marmuru".

W "Ziemi obiecanej" został zastosowany kod wizualny podobny do tego z "Szeptów i krzyków" Bergmana. U Bergmana dominująca w filmie czerwień jest skontrastowana z zielenią i bielą w scenach retrospektywnych. U Wajdy zieleń jest kolorem przeszłości, świata ziemiańskiego. Industrialna Łódź filmowana jest w barwach jakby spranych i lekko zbrudzonych. Reżyser po latach żartował sobie, że podczas gdy na Zachodzie spekulowano wokół niezwykłej kolorystyki jego filmów, to w istocie wynikała ona ze zgrzebnych PRL-owskich uwarunkowań ekonomicznych i konieczności kopiowania filmów na ORWO-ską taśmę, która zwyczajnie gubiła intensywność kolorów. Do anegdotycznych rozważań o wpływie przypadku na dzieło sztuki dodać można pytania Amerykanów o to, ile kosztowała Wajdę scenografia do tego filmu, gdyż nikt nie był w stanie uwierzyć, że reżyser mógł realizować zdjęcia w autentycznych dziewiętnastowiecznych zakładach przemysłowych wciąż jeszcze w tamtych czasach czynnych.

Niektórzy twierdzą, że wybitne filmy powstają z drugorzędnej literatury, gdyż tylko wówczas materia literacka nie przesłania materii firmowej. Andrzej Wajda dowiódł swoją twórczością, że ta reguła niekoniecznie musi być prawdziwa. Obok wybitnych ekranizacji znakomitych utworów literackich takich jak "Wesele" Wyspiańskiego (arcypolski dramat wydawałoby się całkowicie hermetyczny i niezrozumiały dla cudzoziemców, a przecież zachwycający nawet Ingmara Bergmana) czy prześwietlonych impresjonistycznym słońcem "Panien z Wilka" (świetnej ekranizacji prozy Jarosława Iwaszkiewicza), mamy przecież film "Ziemia obiecana", zrealizowany według dosyć w tamtych czasach już zapomnianej powieści Władysława Reymonta. Wajdzie zwrócił na nią uwagę Andrzej Żuławski.

Jednak wybitność tego filmu wynika nie tylko z drapieżnej diagnozy czasów przełomu. Film ma świetne dialogi - wiele zdań zaczerpniętych z niego zyskało siłę bon-motów, które weszły na stałe do codziennego języka. Kolejnym atutem jest obsada. Oprócz Daniela Olbrychskiego, Andrzeja Seweryna i Wojciecha Pszoniaka, którym Wajda swoim dziełem otworzył drogę do filmów i przedstawień teatralnych na Zachodzie, film skrzy się znakomitymi rolami nawet drugo- i trzecioplanowych postaci. Piękne zdjęcia, dynamiczny montaż i kontrapunktująca akcję muzyka dopełniają walorów tego niewątpliwego arcydzieła światowej kinematografii. Można głęboko ubolewać, że ten film nie zdobył żadnej z głównych nagród w Cannes, Berlinie czy Wenecji oraz, pomimo nominacji do Oscara, tego wyróżnienia również nie otrzymał. Spotkał się za to z absurdalnymi zarzutami, że jest dziełem antysemickim, a amerykańscy dystrybutorzy nie wprowadzili filmu do kin ani w Nowym Jorku, ani w Los Angeles.

W 2015 roku "Ziemia obiecana" została uznana za najlepszy film polski wszech czasów w plebiscycie zorganizowanym przez Muzeum Kinematografii w Łodzi wraz z katedrą Historii i Teorii Filmu Uniwersytetu Łódzkiego. W mojej prywatnej klasyfikacji było tak już od roku 1974, kiedy miała miejsce jego premiera. Wiem, że nie tylko ja uległem jego niezwykłej magii - pamiętam jak z moimi szkolnymi przyjaciółmi wymienialiśmy informacje, w którym kinie można go jeszcze zobaczyć, po tym jak już oficjalnie zszedł z ekranów. Ten film o rodzeniu się nowej epoki dla mnie otworzył nową epokę w kinie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na początku 1975 r. na polskie ekrany weszła ekranizacja powieści Reymonta, "Ziemia obiecana", w... czytaj więcej
Film Andrzeja Wajdy jest adaptacją powieści Władysława Reymonta i jednym z niewielu przypadków, kiedy... czytaj więcej
Z okazji setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości postanowiłem napisać recenzję filmu,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones